Tragiczny los spotkał w Puszczy Białowieskiej ponad 20 żubrów. Pod częścią stada zapadł się lód, na skutek czego zwierzęta utonęły. Zdarzenie miało miejsce po białoruskiej stronie granicy. Dziennikarz, przyrodnik i badacz Puszczy Białowieskiej – Adam Wajrak – nie wyklucza, że śmierć tych monumentalnych zwierząt… była celem czyichś działań.
„To bardzo duża strata. Osobniki te były w dużej mierze w sile wieku. Całkiem niedawno ten gatunek uratowano od zagłady” – mówił na antenie Polsat News Adam Wajrak.
Do zdarzenia doszło niedaleko wsi Masuszyn Wielki. Ciała 21 „Europejskich Bizonów” odnaleziono w stawie, przez który przepływa rzeka Miedzianka, będąca dopływem Narwii – jak można dowiedzieć się ze strony belsat.eu. Skala tragedii mogła być znacznie większa, gdyby lód był tak samo cienki na całej szerokości stawu. Przez pokrywę przechodziło bowiem stado aż 100 żubrów! Tylko pod częścią załamał się lód. Ciała martwych zwierząt wyciągnięto na brzeg. Ponadto, leśnicy znaleźli w okolicy martwe cielę żubra, zagryzione przez wilki.
„To wielka strata. Osobniki te były, w dużej mierze, w sile wieku. Całkiem niedawno, zaraz po pierwszej wojnie światowej, ten gatunek uratowano od zagłady. Obecnie żyje około sześciu tysięcy żubrów” – mówił na antenie Polsat News Adam Wajrak.
Kogo winić? Wilki? A może… ludzi?
Zdarzenie to Adam Wajrak określił mianem „niezwykle zagadkowego”. Czy to wina wilczej watahy? Zdaniem eksperta żubry przed wilkami nie drżą – zwłaszcza na Białorusi.
„Ktoś sugeruje, że to sprawka wilków, ale ja bardzo w to wątpię. Żubry bardzo rzadko uciekają przed wilkami, a już na pewno nie tak duże stada. Tym bardziej, że wilki w Białorusi są prześladowane, żyją w mniejszych grupach rodzinnych niż w Polsce” – opowiadał przyrodnik.
Oprócz wilków, są jeszcze przecież ludzie. W okolicach zdarzenia jest wiele wsi…
„Kilka razy widziałem duże stada uciekające przed ludźmi. Podejrzewam, że ktoś mógł je wpędzić na lód. Zwierzęta kopytne nie czują się pewnie na lodzie. Wydaje mi się, że raczej to działanie człowieka, ale niczego nie można wykluczyć” – wyjaśniał.
Niewykluczone jest także zdarzenie losowe. Zwierzęta mógł spłoszyć, np. nagły huk.