W środku nocy na kolonii w Bieszczadach rozpoczął się nagły alarm. Karetki zabierały uczestniczące w obozie dzieci jedno po drugim! U nieletnich wystąpiły objawy, takie jak biegunka, nudności, bóle brzucha i wymioty. Najprawdopodobniej doszło do zatrucia! Sprawą zajmuje się teraz sanepid.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Rudenka koło Leska na Podkarpaciu. W poniedziałek 3 lipca przyjechały tam na kolonię dzieci w wieku 8-11 lat z Przemyśla i okolic. Obozowiczów zakwaterowano w miejscowej szkole, która w okresie wakacyjnych służy jako schronisko. Tego samego dnia dzieci zjadły kolację i poszły spać. Coś musiało jednak być nie tak z jedzeniem. Około północy dzieci zaczęły doznawać biegunki, nudności, bolał je brzuch i wymiotowały.
Przerażeni opiekunowie zadzwonili na pogotowie. Objawów doznało 20 dzieci, które wkrótce – kolejno, karetkami – zostały przewiezione do szpitali w Przemyślu, Sanoku, Brzozowie i Lesku. Na szczęście żadnemu z dzieci nie dolegało nic poważnego. Jak donosi „Fakt” – już we wtorek duża część młodocianych pacjentów wydobrzała i była gotowa do wypisu ze szpitala.
Dwadzieścioro dzieci trafiło do szpitala po zatruciu na kolonii w Bieszczadach
W szpitalu w Lesku przebywa jeszcze trójka dzieci w wieku 8, 9 i 11 lat.
„Ich stan jest dobry. Przebywają na obserwacji. Wszystkie dzieci trafiły do nas z objawami zapalenia żołądkowo-jelitowego, wskazującego na infekcję wirusową, ale potrzebne są jeszcze wyniki badań” — powiedział w rozmowie z „Faktem” Wojciech Roczniak, zastępca dyrektora ds. lecznictwa SP ZOZ w Lesku.
Na miejscu interweniowali funkcjonariusze sanepidu, którzy przeprowadzili wywiad i pobrali próbki jedzenia.
„Na razie nie ma pewności, co było źródłem objawów zatrucia. Nie wiadomo też, czy było to zatrucie o charakterze pokarmowym, czy wirusowym oraz kiedy do niego doszło. Czy stało się to na miejscu, czy w czasie podróży. Wszystko teraz dokładnie sprawdzamy. Czekamy na wyniki badań. Na tym etapie, nic nie wskazuje na salmonellę” — przekazał Wiktor Fidor, lekarz i dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Ustrzykach Dolnych, w rozmowie z „Faktem”.