Funkcjonowanie przedszkoli źródłem pozwów?
REKLAMA
Po 24 maja w przedszkolach może zabraknąć miejsc dla dzieci. Dyrektorzy, a nawet Skarb Państwa muszą liczyć się z pozwami od rodziców o odszkodowania.
Mimo iż rząd w ramach luzowania obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa zezwolił na otwarcie przedszkoli od 6 maja, to zdecydowała się na to tylko część samorządów. Z ostatnich danych resortu edukacji narodowej wynika, że otworzono nieco ponad 2 tys. spośród ok. 10 tys. samodzielnych placówek przedszkolnych. Łącznie z zerówkami w szkołach daje to ok. 22 tys. miejsc dla dzieci. Dariusz Piontkowski, szef MEN, podczas wczorajszej konferencji poinformował, że z możliwości powrotu do placówek skorzystało kilkadziesiąt tysięcy przedszkolaków. Każdego dnia liczba ta będzie wzrastać, w miarę, jak otwierane będą kolejne placówki. Według ekspertów wkrótce może się okazać, że dla niektórych dzieci nie będzie miejsca w ich macierzystych przedszkolach – to konsekwencja wytycznych głównego inspektora sanitarnego, które mają stosować podmioty wznawiające działalność.
W wytycznych GIS określił m.in. limit dzieci w oddziale, a także powierzchnię na każdego przedszkolaka. Obowiązują również wytyczne MEN i resortu zdrowia, dotyczące pierwszeństwa przyjmowania do przedszkoli dzieci pracowników medycznych, służb mundurowych, a także osób zatrudnionych w handlu. Ponadto na możliwość przyjęcia dziecka do przedszkola mogłyby liczyć te rodziny, w których oboje rodzice pracują, a także rodziny wielodzietne. Według prawników wytyczne MEN nie mają umocowania w prawie. Prawnicy potwierdzają, że na podstawie specustawy z 2 marca br. (o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, Dz.U. poz. 374 ze zm.) minister edukacji ma możliwość zawieszania stosowania prawa oświatowego, a także przepisów o finansowaniu zadań oświatowych, jednak nie może wpływać na normy sanitarne ani na zasady i kryteria przyjmowania dzieci do przedszkola, bowiem uprawnienia nie leżą w kompetencjach MEN.
REKLAMA