Brutalnie zgwałcił 23-letnią kobietę, a potem wysłał selfie ze zmaltretowaną ofiarą jej chłopakowi. Ta zbrodnia wstrząsnęła Czechami. 35-letni Jan K. stanął przed Sądem Okręgowym w Pilznie. Prokurator wnioskuje o skazanie mężczyzny na 7 lat w więzienia, a po opuszczeniu zakładu karnego poddanie go specjalistycznemu leczeniu seksuologicznemu.
Do przerażającego zdarzenia doszło w grudniu ubiegłego roku w mieszkaniu ofiary. Oskarżony 35-latek był znajomym 23-letniej ofiary – przyszedł do niej w odwiedziny. Do brutalnego gwałtu doszło, kiedy mężczyzna miał już wychodzić.
„Podczas pożegnania uściskał ofiarę, po czym wtargnął z nią do salonu. Tam rzucił ją na łóżko i próbował ją związać taśmą klejącą. Mimo sprzeciwu i błagań kobiety o zaprzestanie chwycił ją za szyję i zaczął dusić, aż straciła przytomność i przestała opierać się” – relacjonował prokurator podczas rozprawy w pilzeńskim sądzie.
Zaraz potem Jan K. związał kobietę i rozpoczął czynność masturbacyjną, jednocześnie nagrywając całą sytuację telefonem – zgodnie z dokumentami.
„Schwycił ofiarę za włosy, podnosząc jej głowę tak, by była widoczna na kamerze telefonu. Następnie zmusił ją do oralnego i analnego stosunku. Następnie oskarżony wyciągnął pasek ze spodni i brutalnie uderzał kobietę po udach i pośladkach” – opisywał drastyczną sytuację prokurator.
Na koniec wykonał przy użyciu telefonu selfie z ofiarą gwałtu, a fotografię przesłał do jej chłopaka.
Ruszyła sprawa brutalnego gwałtu na 23-letniej Czeszce. Podejrzany miał zrobić sobie selfie z ofiarą, a potem wysłać zdjęcie do jej chłopaka
Kobieta do dzisiaj zmaga się z silną traumą i problemami psychicznymi. Pozostaje niezdolna do podjęcia aktywności zawodowej. Od sprawcy gwałtu żąda 300 tys. koron (ok. 52 tys. złotych) odszkodowania.
Oskarżony Jan K. utrzymuje, że stosunek z 23-latką był całkowicie dobrowolny. 35-latek twierdzi, że oboje byli zaangażowani w relację „przyjacielsko-seksualną”, a kobieta „była świadoma jego ostrych preferencji seksualnych”.
„Kiedy się żegnaliśmy, zaczęliśmy się całować, co przerodziło się w zbliżenie w łóżku. Akt ten był dobrowolny, dopóki nie zacząłem nagrywać i wysyłać zdjęć. Tutaj leży moja wina. Wtedy zauważyłem zmianę w jej postawie. Dlatego opuściłem jej mieszkanie” – stwierdził Jan K.