Taksówkarz zarabiał krocie na przewożeniu… nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu! Migranci, którzy docierali do Polski szlakiem przez Turcję i Rosję aż do Mińska musieli zapłacić za tę podróż nawet po 15 tys. euro (ok. 70 tys. złotych) – podaje „Fakt”. Do Mińska trafiali jeszcze legalnie – na podstawie wiz turystycznych – potem jednak ich przerzutem zajmowali się przestępcy. Byli wśród nich członkowie również polskiego półświatka. W środę zatrzymano szefa firmy przewozowej, który udostępniał im swoje taksówki.
Kryzys migracyjny na polsko-białoruskiej granicy był w interesie nie tylko Kremla i Łukaszenki, ale także w interesie polskiego półświatka. Jak się okazuje, polscy przestępcy mieli swój udział w przemycie migrantów, którzy dostali się do Polski, dalej na zachód.
W ubiegłym roku granica polsko-białoruska przeżywała oblężenie. Sztucznie otwarty przez władze Białorusi nowy szlak nielegalnej migracji przyciągał do tego kraju tysiące ludzi m.in. z Afryki i Bliskiego Wschodu. Kiedy dostali się do Turcji, lecieli samolotem do Moskwy, a stamtąd do Mińska. Później z pomocą białoruskich służb byli przerzucani przez zieloną granicę. Jak donosi „Fakt” – niektórzy migranci byli przewożeni samochodami w specjalnych skrytkach.
Właściciel białostockiej firmy taksówkarskiej zatrzymany. Pomagał przemycać nielegalnych imigrantów z terenu Białorusi
„Członkowie grupy przestępczej rekrutowali kierowców, głównie obywateli Ukrainy, za pośrednictwem forów internetowych i mediów społecznościowych. Migranci często przewożeni byli w warunkach zagrażających życiu w przepełnionych pojazdach, w pojazdach typu chłodnia czy nawet przestrzeniach zamkniętych pojazdów. Płatności były dokonywane za pośrednictwem podziemnego systemu finansowego „hawala” (określenie przekazów pieniężnych i nieformalnych sposobów płatności, realizowanych poza systemem bankowym – przyp. red.)” – opisują proces funkcjonariusze Straży Granicznej, cytowani przez „Fakt”.
Kiedy migranci znaleźli się już w Polsce, dalszy ciężar ich przerzutu do krajów zachodnich przejmowali… taksówkarze. Pomagał w tym procesie właściciel jednej z białostockich firm przewozowych 51-letni Janusz M., który użyczał przestępcom swoich taksówek. Migranci bez dokumentów byli nimi następnie transportowani do Wielkiej Brytanii i Niemiec.
„Z ustaleń postępowania wynika, że podejrzany jest właścicielem przedsiębiorstwa taksówkarskiego i użyczał pojazdów w celu przewozu nielegalnych migrantów. Teraz grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności” – mówi Karol Borchólski z działu prasowego Prokuratury Krajowej, cytowany przez „Fakt”.
Policja szacuje, że przestępcy, z którymi współpracował M. mogli zarobić na przerzucie nielegalnych imigrantów nawet 16 milionów euro.