15-letnia irlandka, Nora Quoirin w trakcie pobytu z rodzicami na wakacjach w malezyjskim kurorcie Dusun w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła. Kiedy znaleziono jej ciało w dżungli, postanowiono czym prędzej wykonać sekcję zwłok, ustalając przyczynę zgonu.
Zgłoszenie o zaginięciu nastolatki pojawiło się 4 sierpnia. Po kilku dniach ratownicy odnaleźli jej ciało w dżungli. W środę z kolei przeprowadzona została sekcja zwłok, która miała wykazać, czy do jej zgonu przyczyniły się osoby trzecie. Okazało się, że bezpośrednim powodem śmierci było wygłoszenie, a także duży stres, spowodowany dług okresem spędzonym w lesie. Według mediów, Quoirin mogła znajdować się w nim przez około siedem dni.
Szef malezyjskiej policji zorganizował specjalną konferencję poświęconą temu tematowi. Zdradził on, iż irlandka zmarła po około siedmiu dniach od momentu zaginięcia. Szczegółowo analizują przeprowadzoną sekcję zwłok, z medycznego punktu widzenia do zgonu doszło z powodu pęknięcia wrzodu w jelicie, co mogło być spowodowane głodem i stresem. W ten sposób wykluczono możliwość, że nastolatka mogła paść ofiarą porwania i przemocy.
Ciało Quoirin udało się odnaleźć dopiero po 10 dniach od momentu zgłoszenia zaginięcia. Znajdowało się w jednym z wąskich wąwozów, nieopodal kurortu Dusun. Do akcji poszukiwawczej włączyło się około 350 osób, w tym funkcjonariusze malezyjskiej policji, jak również śledczy z Wielkiej Brytanii, Francji i Irlandii.
Nie mogący uwierzyć w obrót spraw rodzice nastolatki od początku zarzekali się, że ich córka padła ofiarą porwania. Dodatkowo wyjaśniali tamtejszej policji, że od dzieciństwa cierpiała na neurologiczną chorobę, która w znaczący sposób wpływała na jej mowę i koordynację ruchową, wskutek czego nie było możliwości, aby samodzielnie udała się w nieznane sobie miejsce.