Jesteś na rencie albo na L4? Lepiej wyloguj się z Facebooka bo ZUS zapuka do twoich drzwi!

REKLAMA

Zdjęcie, polubienie strony czy dodanie znajomego na znanym portalu społecznościowym podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim, rencie czy macierzyńskim może stanowić podstawę do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, a nawet do odebrania prawa do przyznanych świadczeń. ZUS przegląda bowiem facebookowe profile i analizuje, co robimy na L4.

ZUS rozpoczął walkę z wyłudzaczami świadczeń od przejrzenia… Facebooka. To bowiem właśnie na tym znanym serwisie społecznościowym ludzie ochoczo pokazują zdjęcia oraz chwalą się, gdzie spędzają czas będąc na L4. Zakład Ubezpieczeń Społecznych to weryfikuje i poddaje analizie. Następnie może wysłać zawiadomienie o konieczności wyjaśnienia sytuacji. Jednak nie tylko zdjęcia mogą stanowić dowód w sprawie – czasem wystarczy sama aktywność. Tak też było w przypadku pewnej kobiety, której ZUS odebrał prawo do pobierania renty socjalnej, ponieważ uznał, iż jest zdolna do pracy, bo korzysta z Facebooka.

REKLAMA

Jak podaje Gazeta Prawna kobieta starała się udowodnić przed Sądem Okręgowym w Siedlcach, że leczy się u takich specjalistów jak: neurolog, kardiolog oraz psychiatra i wymaga „całkowitej, stałej i długotrwałej obsługi w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji”. Pani sprawę wygrała, ale nie obyło się bez nerwów.

Kolejnym przykładem inwigilacji ze strony ZUS jest historia pani Magda, która korzystała z zasiłku macierzyńskiego. Zakład Ubezpieczeń zainteresował się kobietą, gdy otrzymała zatrudnienie będąc już w ciąży. Znalazła ona pracę u znajomego – Piotra. Gdy ich znajomość oraz aktywność na Facebooku została prześwietlona okazało się, że znali się od kilku lat. W związku z tym, ZUS wysłał do pani Magdy serię pytań. Śledztwo wykazało, że pan Piotr fikcyjnie zatrudnił panią Magdę jako sekretarkę, a wszystko po to by mogła otrzymać wysoki zasiłek.

REKLAMA

Podziel się: