Dobre wieści dla matek, które nigdy nie pracowały. Mimo braku jakiegokolwiek stażu pracy i one będą otrzymywały emeryturę. Jest tylko jeden warunek, który sprawia, że jednak nie każdej niepracującej matce będą przysługiwać świadczenia emerytalne.
O fakcie tym poinformował w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. Wiadomo już, że świadczenia emerytalne będą wynosić tysiąc złotych, czyli równowartość minimalnej stawki. Jest jednak pewne obostrzenie – emerytury dostaną tylko te kobiety, które urodzą i wychowają co najmniej czwórkę dzieci.
Według zapewnień premiera „matczyna emerytura” wdrożona zostanie już w przyszłym roku. Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało tę nowość już w czasie kwietniowej konwencji. Wtedy wicepremier ds. społecznych Beata Szydło tłumaczyła, że emerytura ta ma wpłynąć na zwiększenie przyrostu naturalnego w Polsce.
Inicjatywę rządu chwali Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha stwierdził. Według niego „matczyna emerytura” to bardzo dobry pomysł. Ocenił on, że obecny system emerytalny w Polsce jest skrajnie nierodzinny.