Podczas rady politycznej PIS podjęto decyzje, że tylko osoby, które przysłużyły się długim stażem dla partii mogą kandydować z list Prawa i Sprawiedliwości. Czy to cios, który został wymierzony w Porozumienie Jarosława Gowina?
W sobotę, do siedziby partii rządzącej zjechali się jej parlamentarzyści, szefowie struktur terenowych, europosłowie oraz delegaci. Głównym celem spotkania było wyłonienie przyszłego szefa komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, którym ostatecznie został Krzysztof Sobolewski – od swoich kolegów i koleżanek otrzymał łącznie 302 głosy poparcia. Podczas zjazdu podjęto również ważną uchwałę, która uniemożliwia start w wyborach politykom, którzy w ostatnich 3 latach zmieniali partię. Do takich informacji dotarła Gazeta Wyborcza.
Takie działanie ma przeciwdziałać ponownemu „przedostawaniu się” do PIS-u polityków, którzy zostali już z tej partii usunięci, a chcieliby do niej wrócić inną drogą – czyli przede wszystkim poprzez Porozumienie Jarosława Gowina. Dotknie to m.in. Adama Banaszka, który w 2015 r. został zawieszony wskutek „reprezentowania interesów PO”. Do „środowiska dobrej zmiany” powrócił on jako szef partii Porozumienie w okręgu bydgoskim, co przyczyniło się do fali niezadowolenia ze strony polityków PIS. Pojawiają się też sygnały, że do partii Gowina chcą dołączyć niektórzy partyjni koledzy z Wielkopolski i Małopolski.
Sama partia rządząca uważa, że politycy z długoletnim stażem nie mogą przydzielać miejsca na listach wyborczych komuś, kto w jakiś sposób przyczynił się do zdrady partii. Podobnego zdania jest także Jarosław Kaczyński, który podczas konferencji wypowiedział takie słowa:
„ Są tacy działacze, którzy kombinują, że u nas nie mieliby większych szans, więc może w ramach porozumień sojuszniczych mieliby większe. Nie możemy niczego takiego tolerować”.