Kandydat PO na prezydenta Warszawy pił tanie wino i palił zioło!

REKLAMA

Rafał Trzaskowski, który został wyłoniony przez PO jako kandydat na stanowisko prezydenta stolicy, w młodości pił, jarał, klął i generalnie był niegrzeczny.

Skąd to wszystko wiadomo? Z przecieków krewnych lub znajomych polityka? Z doniesień dociekliwych tabloidów? Nie! Prawdę o Trzaskowskim wyjawił… on sam!

REKLAMA

W dość oryginalny sposób rozpoczął swoją kampanię kandydat na prezydenta Warszawy. Postanowił opowiedzieć wszystko o sobie na profilu FB. Po to, by potencjalni wyborcy wiedzieli, kogo wybierają, ale i po to, by wytrącić z ręki broń opozycji i hejterom. Uprzedzając ewentualne kroki tym, którzy chcieliby zaszkodzić politykowi jakąś rewelacją medialną z jego życiorysu, sam wyłożył kawę na ławę.

– Stałem pod Kamienicą. W młodości pijałem tanie wina, z rzadka paliłem zioło i bywałem „niegrzeczny”. Uczyłem się dobrze. Kląłem. Słowo „bawidamek” znam tylko od babci – przyznaje się otwarcie Trzaskowski.

REKLAMA

Przedstawia też swoją rodzinę, aby wszystko od początku było jasne: – Napoleona i Cesarza Józefa (co przesądza o moich powiązaniach z obcymi mocarstwami). Pradziad zrzucił habit Jezuity (zaprzaniec jeden) i zakładał pierwsze żeńskie gimnazja w Galicji (czyli, umówmy się, był dziewiętnastowiecznym genderowcem). Jego stryj w powstaniu listopadowym, jako podchorąży, atakował Belweder (nieudacznik – wypuścił z rąk Wielkiego Księcia – przypadek?). Brat pradziada zginął w powstaniu styczniowym. Dziadek był w sędziowskiej klice. Ojciec grał niepolską muzykę – muzykę
dżazowską, w którą często wplatał motywy polskiej muzyki ludowej (jawna profanacja), jeździł też po świecie – często, przyznaję, do Niemiec, gdzie, o zgrozo, miał przyjaciół. Przyjaźnił się też z najgorszym, artystycznym sortem (tak, tak z takimi pijakami jak Hłasko czy Tyrmand). Mama – z domu Arens (wstrętne austriackie nazwisko) Warszawianka od pokoleń. Dziadek był hipsterskim antykwariuszem. Babcia kochała Piłsudskiego (i nauczyła mnie – wnuczku – pamiętaj – Marszałek był tylko jeden). Brat mamy Andrzej (Ps. Pała) zginął w Powstaniu Warszawskim,
siostra Iza (ps. Jadwiga) była żołnierką i łączniczką Komendy Głównej AK. Obydwoje byli w mainstreamowym AK, a ciocia tylko przez chwilę była wyklęta, kiedy z przyjacielem – niejakim „Anodą”, chciała rzucać granatami w generała Sierowa. Brat – o strasznym, niepolskim nazwisku Ferster – był dyrektorem undergroundowej Piwnicy pod Baranami. Piotr Skrzynecki był moim przewodnikiem po tajemnicach Krakowa.

Wspomina też o swoich dzieciach, wymienia umiejętności, opowiada o kulinarnych preferencjach, a swój wywód kończy słowami: – Więcej grzechów nie pamiętam i nie obiecuję skruchy.

REKLAMA

https://www.facebook.com/rafal.trzaskowski/posts/10155703901596091

Podziel się: