Z funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ustąpił Kazimierz Kujda, bliski i wieloletni współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Dymisję Kujdy przyjął minister środowiska Henryk Kowalczyk. Decyzja ta jest efektem ujawnienia przez media, przy okazji afery związanej ze spółką Srebrna i taśmami Kaczyńskiego, agenturalnej przeszłości Kazimierza Kujdy.
„Gazeta Wyborcza” i Onet poinformowały, że były już prezes NFOŚiGW został zarejestrowany jako tajny współpracownik PRL-owskich służb, a w SB nadano mu pseudonim „Ryszard”. Sam Kazimierz Kujda w specjalnym oświadczeniu przyznał się do współpracy z bezpieką i wyraził z tego powodu żal.
Jak ujawnił Onet, Kujda rozpoczął współpracę w SB w 1979 roku, gdy miał 27 lat. W zamian za składanie donosów na kolegów otrzymał paszport i mógł swobodnie podróżować po Europie Zachodniej.
Teczka pracy TW „Ryszarda” zawiera 105 stron. Zobowiązanie do współpracy oraz część donosów Kujda napisał odręcznie. Były szef NFOŚiGW informował służby peerelowskie o działaniach Polaków przebywających za granicą, którzy byli przeciwni komunistycznej władzy.
PiS zaprzecza, jakoby Jarosław Kaczyński wiedział, że jego bliski współpracownik i były prezes spółki Srebrna był agentem komunistycznych służb. Te zapewnienia nie brzmią jednak zbyt wiarygodnie. Już choćby z tego względu, że to właśnie PiS w 2006 roku współtworzyło ustawę lustracyjną. Mimo że znacznie poszerzono wtedy katalog osób, które muszą składać oświadczenie lustracyjne, to szef funduszu celowego, jakim był wówczas NFOŚiGW, na tę listę nie trafił, a funkcję tę za pierwszych rządów PiS także sprawował Kujda. Ponadto, jak napisał Fakt24, plotki o współpracy Kujdy z SB wśród polityków PiS krążyły od lat.