Kierowca autobusu szkolnego celowo wjechał w budynek mieszkalny podczas odwożenia do szkoły ponad 20 uczniów! 28-letni sprawca wyjaśnił śledczym, że jego zachowaniem „kierowała siła wyższa”, ale w rzeczywistości mogło to być zupełnie co innego. W czasie zdarzenia mężczyzna był pod wpływem narkotyków. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Sytuacja z Góry na Dolnym Śląsku mogła skończyć się tragicznie. Podczas odwożenia uczniów do pobliskiej szkoły 28-letni Jakub G. zaczął zachowywać się irracjonalnie, z wielką brawurą prowadząc pojazd, w którym jechały łącznie 23 dzieci. Na nadmiernej prędkości się nie skończyło.
„W czasie jazdy rozmawiał przez telefon. Prowadził autobus jedną ręką. Na trasie staranował znak drogowy, który wybił się w przednią szybę. Nie reagował na krzyki i prośby dzieci oraz opiekunki o zatrzymanie pojazdu” – relacjonowała dla rmf24.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz.
Podczas manewru wyprzedzania autobus zderzył się z samochodem kobiety, która chwilę wcześniej odwiozła swoje dziecko do szkoły. Następnie Jakub G. pędził dalej ulicą, nie zważając na progi zwalniające. Brawurowy przejazd zakończył się na jednej z pobliskich posesji.
„Ostatecznie wjechał autobusem na podwórze jednego z domów, taranując bramę wjazdową i dwa samochody. Na koniec uderzył w ścianę budynku jednorodzinnego, w którym przebywały 4 osoby” – dodała prok. Łukasiewicz.
28-letni kierowca autobusu szkolnego taranował wszystko, co napotkał na swojej drodze. W pojeździe jechało ponad 20 uczniów
Na szczęście dzieciom i opiekunce nic się nie stało. Po zatrzymaniu 28-letniego kierowcy okazało się, że był pod wpływem narkotyków. „G. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Potwierdził stosowanie środków odurzających. Wyjaśnił, że jego zachowaniem kierowała siła wyższa” – poinformowała rzeczniczka legnickiej prokuratury.
Postępowanie przeciwko Jakubowi G. obejmie także szczegółowe badania psychiatryczne, gdyż z uwagi na treść jego zeznań konieczne jest sprawdzenie, czy mężczyzna jest w ogóle poczytalny.
W obecnej sytuacji Jakubowi G. grozi kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.