Pomysł posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego, by zlikwidować sezonową zmianę czasu, poparła sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych. Projekt zyskuje aprobatę posłów Prawa i Sprawiedliwości i ma szansę zyskać poparcie większości sejmowej.
– Przesuwanie czasu jest dość uciążliwe. Mamy problemy z komunikacją, zdążeniem ze wszystkim na czas i organizacją dziennej rutyny. Teraz jest tak, jak jest, ale inaczej byłoby ciekawiej – mówi poseł PiS Wojciech Skurkiewcz.
W tym roku zegarki z czasu letniego na zimowy przestawiamy w nocy z soboty 28 października na niedzielę 29 października, cofając wskazówki z godziny 3.00 na 2.00. Do letniego czasu wrócimy w nocy z soboty 24 marca na niedzielę 25 marca 2018 roku.
Wygląda na to, że od przyszłego roku obowiązująca od 40 lat letnia i zimowa zmiana czasu odejdzie do lamusa. – Czas letni miałby obowiązywać cały rok, od 1 października 2018 roku – zapowiada prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie kryje przy tym zadowolenia z „porozumienia ponad podziałami”, bo projekt ludowców popierają parlamentarzyści nie tylko z PSL i PiS, ale także z PO, Kukiz’15 i Nowoczesnej.
Według posłów PSL manipulowanie czasem powoduje utrudnienia w działalności przedsiębiorstw, zwłaszcza z branży transportowej i bankowej. Kursowanie pociągów, autobusów i samolotów należy dostosowywać do przesuniętego czasu i zmieniać nawet rozkłady jazdy. Banki z kolei są zmuszone do ogłaszania przerwy technicznej w celu zmienienia godziny, a to skutkuje ograniczeniem dostępu do bankowości elektronicznej.
Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza zmiana czasu prowadzi ponadto do rozregulowania zegara biologicznego, które wpływa niekorzystnie na samopoczucie, przynosząc między innymi bezsenność i problemy z koncentracją.