Przy ulicy Grunwaldzkiej w Dębicy znaleziono rannego kota, którego następnie przetransportowano do kliniki weterynaryjnej. Jej pracownicy nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli – w głowie zwierzęcia znajdowały się ślady śrutu.
W poniedziałkowy wieczór fundacja Psi Azylek – Zwierzęta w Potrzebie dostała zgłoszenie o bezdomnym kocie przebywającym na opuszczonej posesji w Dębicy. Jeden z wolontariuszy pojechał na miejsce i znalazł zwierzę z ranami na głowie.
Kot wyglądał na chorego, dlatego zabrano go do kliniki dla zwierząt. – Pierwsze oględziny wywołały łzy i wściekłość. Ten biedny schorowany kot był żywą tarczą strzelniczą. Ma mnóstwo śrutów w całym ciele – komentują pracownicy fundacji.
Na domiar złego po prześwietleniu poranionej głowy kota okazało się, że znajduje się w niej drugie tyle śrutu. Wściekli pracownicy fundacji postanowili zamieścić w sieci zdjęcie rentgenowskie.
– To, co widać, to czaszka kotka z ul. Grunwaldzkiej w Dębicy. Jego głowa, czaszka, całe ciało naszpikowane jest śrutami stożkowymi. Był tarczą strzelniczą. Ktoś prawdopodobnie go trzymał (lub przywiązał), a inny zwyrodnialec go okaleczał… Śruty są w czaszce, nosie, pyszczku, wszędzie. Gałka oczna do usunięcia, wyciek krwisty z nosa, być może uszkodzona zatoka nosowa (śrutem) – dopisano.