Zasadziłeś krzaczki pomidorów i uważasz, że samo podlewanie wystarczy, by zebrać plony jak z obrazka? Niestety nie. Musisz się troszkę bardziej wysilić i od czasu do czasu zasilać młode rośliny dobrym nawozem. Nie mamy na myśli sklepowych preparatów, które są pełne chemii. Pomidory zakwitną jeszcze bardziej i zaowocują jak nigdy, jeśli dokarmisz je ekologicznym substytutem za półdarmo.
Uprawa pomidorów bez stosowania chemii jest możliwa i opłacalna
Pomidory pod osłonami (np. w szklarni) można uprawiać bez chemii. Zostaną ochronione przed ewentualnymi chorobami czy niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Pomidory bez żadnego zabezpieczenia mogłyby ulec uszkodzeniu, więc nawet niewielki daszek może dopomóc.
Właściwe sąsiedztwo też ma dla pomidorów kolosalne znaczenie, tak samo, jak sadzenie krzaczków. Znalezienie dobrego sąsiada (np. fasola, bazylia, kolendra) i dobór porządnego nawozu (dodanego do dołka przed sadzeniem), którym może być kurzy obornik zmieszany z kompostem w równej ilości, to droga do sukcesu. Zapewnisz młodym sadzonkom mocne korzenie i bujny wzrost.
Oprysk do pomidorów na lepszy start
Podczas kwitnienia najlepszy będzie dla pomidorów 2-składnikowy, naturalny środek. Zrobisz go z zacieru drożdżowego i herbaty tymiankowej. Do 50 g drożdży dodaj 250 g cukru i litr wody, wszystko odłóż w ciepłe miejsce na 14 dni.
Po tym czasie wsyp do mieszanki oregano i tymianek (po 20 g każdego z ziół), odstaw na 7 dni. W tym czasie komponenty zmiękną i uwolnią substancje bioaktywne. Odcedź cenną mieszaninę i używaj do pomidorów. Na każde 100 ml oprysku przeznacz 2-3 litry wody (do rozcieńczenia).
Środek domowej roboty pierwszorzędnie zabezpieczy krzaczki przed patogenami. Bakterie czy grzyby nie mają szans z opryskiem. Poza tym może on przyczynić się do obfitszego wykształcania kwiatów, które niebawem zamienią się w smaczne owoce.
Czytaj też: Środek za 1 zł pokona ćmę bukszpanową. Posyp roślinę, larwy zlecą hurtem