Ceny niektórych produktów nie rosną, to chyba dobrze? Nie do końca. W ostatnim czasie mamy w sklepach powtórkę ze skutków podatku cukrowego, ale w skali makro. Wówczas zauważalny był sprytny zabieg producentów słodzonych napoi. Cena była taka sama – przynajmniej przez jakiś czas – ale wprawne oko od razu zauważyło, że coś jest nie tak. A co było nie tak? Zamiast litrowej butelki dostawaliśmy np. butelkę o pojemności 850 ml – w takiej cenie, jak wcześniej 1L.
Niestety – w dobie szalejącego kryzys, kiedy produkty drożeją, w ostatnich miesiącach stało się to zjawiskiem powszechnym. Klienci sklepów spożywczych zauważyli, że pojawiają się mniejsze opakowania tych samych produktów. Oczywiście mniej jest też w środku „towaru”. Cena dzięki temu nie rośnie, ale na talerzu finalnie mamy mniej.
„Makaron często ma 400g, woreczek ryżu to dzisiaj 800g, jogurty mniejsza gramatura”, „Zorientowałam się kilka lat temu, jak szukałam litrowego słoika, a każdy z nich miał 850-900 ml”, „Tak, ostatnio kupiłam galaretkę jednej z firm i ku mojemu zdziwieniu nie była do rozpuszczenia w 500ml wody, a w 330ml” – pisała do dziennikarski Katarzyny Bosackiej zrozpaczona konsumentka. (o2.pl)
„Downsizing” – kupisz mniej za tyle samo. Tak teraz „oszukują” sklepy
Możliwe, że tak będzie coraz wcześniej. Producenci będą stosować tzw. „downsizing”, czyli utrzymanie ceny produktu, kosztem jego ilości w opakowaniu. Na taki zabieg jako pierwsi wpadli oczywiście Amerykanie. Prof. John Gourbille z Harvard Business School zbadał, jak klienci reagują na zmniejszone opakowanie, a jak na zwiększoną cenę. Okazało się, że większość konsumentów była skłonna kupić mniejsza ilość produktu w tej samej cenie. Jednak jeśli opakowanie było normalnej wielkości, a cena wyższa, klienci reagowali zdecydowanie gorzej.
@jerry.krupa Tak nas ładnie robią w…. #downsizing#zakupy#polskaharleyquinn #inflacjawpolsce