Były szef MON i przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz twierdzi, że 10 kwietnia 2010 roku w rządowym Tu-154 M doszło do eksplozji bomby. Mieli tego dowieść swoimi badaniami Rosjanie. Urządzenia pomiarowe podczas badań, według wiarygodnego – w opinii Macierewicza – źródła, wręcz „zatykały się” od śladów materiałów wybuchowych. O wszystkim, jak utrzymuje były minister obrony narodowej, wiedział ówczesny premier Donald Tusk.
– Okazuje się, że Rosjanie to jednak badali i stwierdzili, że doszło do eksplozji, tyle że przypisywali ją tzw. uderzeniu hydraulicznemu. Ale bardzo dokładny i precyzyjny opis tej eksplozji w dokumentacji rosyjskiej istnieje, nikt na to dotychczas nie zwracał uwagi – powiedział w poniedziałek Antoni Macierewicz na antenie Polskiego Radia.
Jak ujawnił przewodniczący podkomisji smoleńskiej, przygotowywany raport techniczny odpowiada na kluczowe pytania – jaka była przyczyna dojścia do awarii rządowego samolotu i co ostatecznie spowodowało śmierć 96 osób udających się na obchody 70. rocznicy pomordowania polskich oficerów w Katyniu.
Kierowana przez Macierewicza podkomisja dysponuje relacją świadka, który uczestniczył w śledztwie smoleńskim. To on właśnie stwierdził, że urządzenia pomiarowe wręcz zatykały się od śladów materiałów wybuchowych.
– Relacja jest w pełni wiarygodna, zawiera szczegóły opisu, jak przebiegały same badania z elementami ważnymi, technicznymi, oraz także z refleksjami związanymi z zachowaniem różnych, wówczas decydujących o przebiegu wydarzeń dygnitarzy, takich jak Donald Tusk i inni, którzy jako pierwsi – jak się okazało – i dużo wcześniej poznali fakt, że tam była masa, bo to nie jest kwestia jednego czy dziesięciu, tylko ponad stu śladów materiałów wybuchowych – oświadczył Antoni Macierewicz.
To nie pierwsze oskarżenia byłego szefa resortu obrony kierowane pod adresem Donalda Tuska. W grudniu 2010 roku, udzielając wywiadu portalowi Onet, Macierewicz mówił o matactwach i kłamstwach ministrów, zdradzie premiera Donalda Tuska, fałszerstwach dokonywanych przez Rosjan oraz o zatajaniu dokumentów.
– Rząd Tuska boi się prawdy i w coraz większym stopniu uzależnia się od kłamstwa smoleńskiego. Dogmatem w PO jest teza, że katastrofę spowodował prezydent Kaczyński, zmuszając pilotów do lądowania. W taki absurd nie wierzą nawet prokuratorzy, którzy wykluczyli naciski prezydenta lub generała Błasika na pilotów. Posłowie PO akceptują kłamstwo smoleńskie, gdyż inaczej musieliby zastanowić się nad rolą Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego – mówił wówczas Macierewicz, podkreślając, że premier Tusk i jego rząd akceptują zrzucanie przez Rosjan winy za katastrofę na polskich pilotów.