Ma się wrażenie, że okupowanie przez niepełnosprawnych z rodzinami gmachu Sejmu przybiera zły obrót. Finiszu akcji nie widać, strony konfliktu nie chcą odpuścić. Kilka szczególnie aktywnych matek walczy zacięcie o realizację swoich postulatów, czasem zapominając o swoich dzieciach, które w tym sporze najbardziej powinny się liczyć.
Coraz głośniej mówi się o liderce protestu Iwonie Hartwich. Towarzyszy jej w Sejmie jej syn, Jakub. Niedawno pisaliśmy o jej wypowiedzi, w której skłamała, że jej syn nie pracuje, przez co naraziła się na oskarżenia opinii publicznej o manipulację i obłudę.
Dziś znów o niej jest głośno. Po tym, jak protestujący usiłowali wywiesić w sejmowym oknie transparent przygotowany przed szczytem parlamentarnym NATO, interweniowała Straż Marszałkowska. Doszło do przepychanek, ponieważ protestujące kobiety nie miały zamiaru dostosować się do zakazów strażników. Najgorliwiej o zawieszenie transparentu walczyła, a jakże, Iwona Hartwig. W swojej skrajnej postawie zapomniała najwyraźniej, że temu wszystkiemu przygląda się jej syn. Gdy doszło do szarpaniny między kobietą a strażnikiem, Jakub zaczął wołać: „Mamo, odpuść!”. Przestraszony, sfrustrowany młody mężczyzna, który siedząc na wózku nie może nawet pomóc matce, skulił się, wielokrotnie prosząc matkę o to samo. Tę dramatyczną sytuację można obejrzeć na filmie.
Nie jedyna to sytuacja, która pokazuje jaki stosunek do syna ma Hartwig. Media obiegło zdjęcie, w którym matka zatyka dłonią usta, zmuszając go do milczenia. Internauta, który opublikował to zdjęcie, skomentował je słowami: – Zdjęcie symbol tego protestu. Nie trzeba nic dodawać.
Gdy obserwuje się zachowanie tej kobiety, ma się wrażenie, że niepełnosprawny syn jest jedynie narzędziem w walce z rządem. Jakub i jemu podobni w Sejmie, zamiast być bohaterami, za sprawą swoich opiekunów stają się ofiarami tego sporu.