Dla Zenka i Danuty Martyniuków podróż do Paryża była spełnieniem marzeń. Zwłaszcza słynny Zenek bardzo chciała zagrać nad Sekwaną dla mieszkającej we Francji Polonii i… w końcu się udało! W podróży towarzyszyła artyście żona. Nie mogło się skończyć tylko na występie – para chętnie zwiedziła okazałą europejską stolicę. Jakie były wrażenia? Pani Danuta stwierdziła, że… nigdy nie ma zamiaru tam wracać! Martyniukowie zabrali z Paryża bardzo nieprzyjemne wspomnienia. Co tam się wydarzyło?
Kariera Zenka Martyniuka – choć przeżył on już swoje pięć minut co najmniej dwukrotnie – nie zwalania! Król disco polo nadal koncertuje i to nie tylko w Polsce. Miłośników tanecznych rytmów rodem z Polski nie brakuje także za granicą – zwłaszcza tam, gdzie mieszkają duże skupiska Polonii. Gwiazda zespołu Akcent korzysta z każdej okazji, aby zwiedzić trochę świata. Zenek spełnił ostatnio jedno ze swoich marzeń. W połowie października wybrał się do Paryża, gdzie zagrał koncert dla mieszkających w stolicy Francji Polaków.
Nad Sekwanę Zenek poleciał z ukochaną żoną, panią Danutą Martyniuk. Sam Paryż uchodzi za stolicę europejskiej kultury, toteż oprócz występu para postanowiła pozwiedzać tę wiekową metropolię. Wrażeniami z wycieczki pani Danuta dzieliła się na Facebooku. Zdjęcia były piękne, ale wrażenia już niekoniecznie. Kobieta przeżyła prawdziwy szok kulturowy, ale raczej w negatywnym znaczeniu tych słów.
Zenek i Danuta Martyniukowie pojechali w podróż do Paryża. Wstrząsające, co ich tam spotkało! „Więcej tam nie pojadę!”
Pani Danuta przyznała, ze występ Zenka udał się znakomicie. „Świetnie się bawiliśmy. Polonia szczęśliwa. Na koncercie było bezpiecznie. Organizatorzy spisali się na medal. Przyszli sami Polacy plus jedna pani z Afryki, żona Polaka. Okazało się, że bardzo lubi Zenka” – relacjonowała w rozmowie z shownews.pl żona króla disco polo.
Skrajnie odmiennych wrażeń pani Danuta doznała już podczas zwiedzania miasta. Martyniukowie i ich wieloletni przyjaciele nie czuli się bezpiecznie podczas wycieczki po Paryżu.
„Tłumy ludzi, trzeba pilnować torebek i biżuterii, bo kradną oczywiście imigranci wiadomego pochodzenia. Przeżyliśmy alerty bombowe w Luwrze i w Wersalu. Wszędzie policja i wojsko z karabinami. Nieciekawie to wygląda” – stwierdziła w rozmowie z serwisem Danuta Martyniuk.
Kobieta nie zamierza dawać drugiej szansy stolicy Francji. Zapewniła, że już więcej tam nie wróci. „Zenek na pewno jeszcze tam zaśpiewa, ale ja więcej tam nie pojadę!” – podsumowała.