Niektórzy dokładnie nie wiedzą, jakie są różnice między matiasami a śledziami. W grudniu po ryby sięgamy częściej niż zwykle i często nie zwracamy uwagi na to, co znajduje się na sklepowej półce. Okazuje się, że różnica między obydwoma produktami jest znacząca.
Czym odznaczają się matiasy?
Są to bardzo młode, tłuste i mało słone śledzie, które nie uczestniczyły jeszcze w tarle. Ich mięso charakteryzuje się delikatnością i łatwej jest je przygotować. Warto jednak dokładnie przyjrzeć się etykiecie kupując śledzie w sklepie, ponieważ zwykle producenci zamieszczają na opakowaniu wyrażenie à la matias. Jest to chwyt marketingowy, a takie wyroby nie są oryginałem. Ponadto nie są tak pyszne, jak prawdziwe matiasy.
Kolejną istotną sprawą podczas zakupu tych okazów jest ich trwałość. Z uwagi na obecność enzymów, które pobudzają dojrzewanie tej ryby, matiasy mogą się szybciej psuć. Dlatego nie warto ich kupować zawczasu, a potem długo przechowywać. Jeśli więc macie zamiar przygotować smaczne śledzie z dużym wyprzedzeniem, możecie je dłużej odmaczać. Niezłym wyborem będą także ryby z beczki (o większym zasoleniu) – takie o wiele lepiej przetrwają przechowywanie.
Jakie jeszcze śledzie mamy w sklepach?
Gdy pójdziecie na zakupy do sklepu rybnego, prawdopodobnie znajdziecie też uliki. Pod tą nazwą kryją się młode i tłuste śledzie. Od matiasów różnią się poziomem zasolenia i metodą wędzenia, która odbywa się w gorącym dymie. Możliwe, że natraficie także na piklingi. Są to śledzie, które wędzi się w całości również z wnętrznościami. Po okazy pochodzące z Niemiec równie często sięga się też w Norwegii oraz Holandii.