Mężczyzna podpalił się w centrum Warszawy! „Kaczyński i PiS mają moją krew na rękach”!

REKLAMA

W czwartek około godziny 17 na stołecznym Placu Defilad w proteście przeciwko obecnej władzy podpalił się 60-letni mężczyzna. Udało się go uratować jedynie dzięki temu, że świadkowie zdarzenia ugasili gaśnicami płonące ubranie mężczyzny, jeszcze zanim na miejscu pojawiło się pogotowie, policja i straż pożarna.

Sześćdziesięciolatek doznał rozległych oparzeń ciała, jest nieprzytomny i ogólnie w ciężkim stanie. Policja bada motywy samopodpalenia się mężczyzny.

REKLAMA

Na miejscu zdarzenia znaleziono megafon, butelkę po łatwopalnej substancji i porozrzucane ulotki krytykujące politykę Prawa i Sprawiedliwości. Warszawski radny Tomasz Sybilski, który wychodził z Pałacu Kultury i Nauki akurat wtedy, gdy mężczyzna oblał się łatwopalną substancją i zaczął płonąć, napisał na Facebooku, że człowiek ten protestował w obronie wolności oraz że zostawił list, w którym zwraca się do Polaków, by przeciwstawili się temu, co robi obecna władza, i nagranie, na którym apeluje, aby go nie ratować.

Radny publikuje treść listu pozostawionego przez mężczyznę. Oto jego fragment:

REKLAMA

„1. Protestuję przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich.

2. Protestuję przeciwko łamaniu przez rządzących zasad demokracji w szczególności przeciwko zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego i niszczeniu systemu niezależnych sądów.

REKLAMA

3. Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji RP. Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni (m.in. Prezydent), podejmowali jakiekolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji – najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje.

4. Protestuję przeciwko takiemu sprawowaniu władzy, że osoby na najwyższych stanowiskach w państwie realizują polecenia wydawane przez bliżej nieokreślone centrum decyzyjne związane z prezesem PiS, nieponoszące za swoje decyzje odpowiedzialności. Protestuję przeciwko takiej pracy w Sejmie, kiedy ustawy tworzone są w pośpiechu, bez dyskusji i odpowiednich konsultacji, często po nocach, a potem muszą być prawie od razu poprawiane (…)”.

Mężczyzna sprzeciwia się także szkalowaniu Lecha Wałęsy, marginalizacji pozycji Polski i jej ośmieszaniu na świecie, obsadzaniu stanowisk w państwie osobami bez kompetencji, tworzeniu tzw. religii smoleńskiej, niszczeniu przyrody, w tym wycinaniu Puszczy Białowieskiej, oraz protestuje przeciw politycznemu wykorzystywaniu służb specjalnych, prokuratury i policji.

Całość listu jest wezwaniem do wszystkich Polek i Polaków, którzy decydują o tym, kto sprawuje władzę w Polsce. „Nie kieruję żadnych wezwań pod adresem obecnych władz, gdyż uważam, że nic by to nie dało. Wiele osób mądrzejszych i bardziej znanych ode mnie, podobnie jak wiele instytucji polskich i europejskich wzywało już tę władzę do różnych działań i niezmiennie te apele były ignorowane, a wzywający obrzucani błotem. Najpewniej i ja za to, co zrobiłem, też takim błotem zostanę obrzucony. Ale przynajmniej będę w dobrym towarzystwie” – podkreśla w liście mężczyzna. „Natomiast chciałbym, żeby Prezes PiS oraz cała PiS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża i że mają moją krew na swoich rękach” – zaznacza.

Udostępnij: