Ceremonia ślubna 25-latka i jego 22-letniej partnerki miała być taka jak setki innych. Do urzędu stanu cywilnego w Grudziądzu na uroczystość przyszło kilkanaście osób – najbliższa rodzina. – Na ten dzień zaplanowanych mieliśmy łącznie siedem ślubów. Ten był trzecim w kolejności – mówi kierownik USC w Grudziądzu Katarzyna Bozińska.
Zgodnie z procedurą, państwo młodzi złożyli oficjalną przysięgę „na dobre i na złe”, wsunęli na palce obrączki i podpisali się pod aktem małżeństwa. Przyszedł czas na marsz Mendelssohna, ale w połowie utworu nagle do sali ślubów otworzyły się drzwi i weszło jedenastu funkcjonariuszy policji. Mieli na sobie kuloodporne kamizelki, kominiarki i broń ostrą.
Świeżo upieczony małżonek chwilę się szarpał, ale na nic się to nie zdało. Ucieczkę uniemożliwiały też kraty w oknach urzędu i wyjścia obstawione przez policjantów.
Podczas wyprowadzania zatrzymanego goście weselni stali w osłupieniu, a panna młoda zalewała się łzami. Zdumienia nie kryli także goście następnego ślubu, którzy obserwowali zdarzenie.
Świadkowie zajścia przypuszczali, że to może koledzy z pracy pana młodego przebrani za policjantów.
– Ale coś mi w tym nie pasowało, włączyłem nagrywanie… – informuje świadek zatrzymania. Całe zajście zarejestrował – Kiedy policjanci wkroczyli do sali ślubów, szamotanina trwała tylko chwilę. Od razu rozpłakały się dzieci, które też były wśród gości ślubnych. Kiedy policjanci wyprowadzili już pana młodego, jeden z funkcjonariuszy powiedział gościom o co chodzi. – dodaje.
Co więc tak naprawdę miało miejsce w trakcie tej ceremonii? – 25-latek był od czerwca poszukiwany listem gończym, wydanym ponieważ nie stawił się do zakładu karnego, gdzie miał odsiadywać wyrok za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu – mówi rzecznik policji w Grudziądzu Jacek Jeleniewski.
Po otrzymaniu informacji o planowanym zawarciu małżeństwa, policjanci postanowili poszukiwanego zatrzymać chwilę po uroczystości.
W efekcie zamiast świętować z żoną i bliskimi ten wyjątkowy dzień, pana młodego przetransportowano na komendę, a następnie do zakładu karnego. W więzieniu będzie zamknięty przez dwa lata. – Akcja przebiegła sprawnie – ocenia Jeleniewski
Zdumienia nie kryli także pracownicy Urzędu Stanu Cywilnego. – Co prawda zdarzają się u nas kontrole podczas ślubów, czy to policyjne, czy straży granicznej, ale takiej akcji jak ta, nie pamiętam ani ja, ani nawet pani, która pracuje u nas najdłużej, około 30 lat – mówi kierownik USC w Grudziądzu Katarzyna Bozińska.
Po wyprowadzeniu poszukiwanego należało ustawić kilka krzeseł, które przewróciły się podczas szamotaniny. – I chwilę odetchnąć przed następną ceremonią – zaznacza kierownik Bozińska.