Migrant zgwałcił 7-latkę. Zemsta mieszkańców była ogromna [FILM]

Zamieszki w Turcji po doniesieniach o gwałcie na 7-latce przez syryjskiego migranta
fot. X / @artikguclu

Zemsta za czyn syryjskiego migranta była potężna. Mieszkańcy miejscowości Kayseri w Turcji centralnej podpalali domy, firmy i pojazdy, które należą do uchodźców z Syrii, przebywających w ich kraju. Zamieszki wybuchły po doniesieniach, że jeden z Syryjczyków molestował seksualnie małą dziewczynkę.

REKLAMA

W nieprawdopodobną wściekłość wpadli mieszkańcy tureckiej miejscowości Kayseri. Podczas zamieszek rannych zostało 14 policjantów i jeden strażak – donosi agencja informacyjna Anadolu. Na nagraniach, które trafiły do mediów społecznościowych, widać mieszkańców miasta, wykorzystujących buldożery do miażdżenia aut i motocykli. Inni podpalali firmy i obrzucali kamieniami mieszkania oraz domy. Wszystko to miało być własnością Syryjczyków, którzy mieszkają w Kayseri, a zachowanie Turków – zemstą.

Zamieszki zostały sprowokowane doniesieniami o napastowaniu małej dziewczynki przez Syryjskiego migranta. 26-latek miał znęcać się na swoją nieletnią kuzynką – również Syryjką – którą wykorzystał seksualnie w toalecie w Melikgazi, jednej z dzielnic miasta.

REKLAMA

Do rozzłoszczonego tłumu, niszczącego wszystko, co syryjskie, zwrócił się szef policji Kayseri Atanur Aydin. Wysoko postawiony funkcjonariusz obwieścił, że „państwo otrzymało wiadomość” i zobowiązuje się poprawić bezpieczeństwo w okolicy, gdzie doszło do molestowania. Turecki dziennikarz Tugce Yilmaz zwrócił uwagę, że Aydin podkreślał w obecności tłumu, że dziewczynka nie jest Turczynką. Gwałtowna reakcja mieszkańców mogła wynikać właśnie z niejasności dot. pochodzenia ofiary, co – biorąc pod uwagę zachowanie szefa policji – mogło mieć duże znaczenie dla inicjatorów zamieszek.

Doniesienia o molestowaniu dziewczynki przez migranta z Syrii doprowadziły do zamieszek. Turcy niszczyli wszystko, co syryjskie – samochody, domy, firmy

W zamieszkach – jak donosi Anadolu – nie brakowało wątków politycznych. Niektórzy uczestnicy wielkiej burdy wzywali nawet do dymisji prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

„Ofiara, jej rodzeństwo i matka zostali objęci ochroną państwa po przeprowadzeniu procedur na posterunku policji. Jako ministerstwo będziemy interweniować w procesie sądowym i ściśle monitorować, aby zapewnić, że przestępca otrzyma najsurowszą karę” – obiecało po zamieszkach tureckie ministerstwo rodziny.

REKLAMA

Reakcja władz państwowych była proporcjonalna do wściekłości Turków. W ramach śledztwa wszczętego przez prokuratora generalnego Kayseri dziewięć osób z rodziny oskarżonego zostało wysłanych do ośrodków deportacyjnych.

Szef tureckiego MSW potępił mimo wszystko akt zamieszek mówiąc, że obywatele działali nielegalnie, niszcząc własność Syryjczyków. Stwierdził, że „nie odpowiada to ludzkim wartościom”.

„Podczas interwencji naszych sił bezpieczeństwa w tych protestach zatrzymano 67 osób” – powiedział minister. „Tłum, który się zebrał, rozproszył się po 2 nad ranem” – dodał.

W Turcji przebywał ok. 4 milionów uchodźców – w tym 3,6 miliona Syryjczyków. Prezydent Recep Tayyip Erdogan zamierza podjąć w tej sprawie rozmowy z prezydentem Syrii Baszarem al-Assadem, którego wcześniej nazwał „dyktatorem” i „rzeźnikiem”. Turcy zamierzają odesłać ok. 1,5 miliona syryjskich uchodźców na terytorium kontrolowane przez Assada.

REKLAMA

 

 

Udostępnij: