Metropolita gdański arcybiskup Sławoj Leszek Głódź sprzeciwia się degradacji nieżyjących generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
Zakłada to ustawa, nad którą obecnie trwają prace w rządzie.
– Kto nie żyje, niech odpoczywa w spokoju. Trzeba zostawić ten temat. To otwieranie pola do dyskusji. A pożytku z tego będzie niewiele – uważa abp Głodź. Były ordynariusz polowy Wojska Polskiego po śmierci Jaruzelskiego w maju 2014 roku odprawił Mszę św. za jego duszę, ujawnił też wtedy, że niedługo przed zgonem Jaruzelski w jego obecności w pełni świadomie pojednał się z Bogiem. – Dziękuję Bogu, że dał panu generałowi łaskę nawrócenia i pojednania, a dzięki posłudze kapłana otwarta została droga do nieba – mówił wtedy hierarcha.
13 grudnia 1981 roku gen. Jaruzelski, ówczesny premier, minister obrony narodowej i I sekretarz KC PZPR, wprowadził stan wojenny w Polsce i stanął na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Jego prawą ręką został Kiszczak, wówczas minister spraw wewnętrznych. W czasie stanu wojennego i w latach 80. podczas pacyfikacji strajków, niezależnych manifestacji i działań Służby Bezpieczeństwa życie straciło ponad sto osób. W połowie 2015 roku Kiszczak po wieloletnim procesie w sprawie wprowadzenia stanu wojennego skazany został prawomocnie na dwa lata więzienia w zawieszeniu.
Pozbawienie gwiazdek generalskich Jaruzelskiego i Kiszczaka jest częścią kampanii dezubekizacyjnej prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. Obecnie trwają prace legislacyjne w Radzie Ministrów nad ustawą pozbawiającą obu generałów stopni oficerskich. Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz chce, by weszła ona w życie jeszcze w tym roku. – Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe – podkreśla.
Kilka dni temu wdowa po gen. Kiszczaku zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy, do którego będzie należeć ostateczna decyzja w tej sprawie, by nie degradował jej męża.