Radio ZET poinformowało we wtorek, że rząd Mateusza Morawieckiego chciał w grudniu zakazać sprzedaży alkoholu po godzinie 19. Wprowadzeniu prohibicji sprzeciwił się jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Według Radia ZET, które powołało się na publikację w „Gazecie Wyborczej”, zakaz sprzedaży alkoholu miał być elementem tzw. etapu odpowiedzialności, który miał wejść w życie w przyszłym miesiącu. Jego zadaniem miało być zwiększenie skuteczności w zwalczaniu pandemii koronawirusa poprzez ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Zdaniem rozgłośni ostatecznie przeważyły jednak względy polityczne. Kaczyński przestraszył się gniewu wyborców niezadowolonych ze znacznego ograniczenia dostępu do alkoholu.
– Dostawaliśmy sygnały, że czego jak czego, ale jakichkolwiek zakazów związanych z wódką ludzie nam nie wybaczą. Przeciwko nam mogli wystąpić nasi zwolennicy, ale też ci, którzy do tej pory do polityki się nie mieszali i nie chodzili na przykład na wybory – powiedział dziennikowi jeden z polityków PiS.
Działacze partii rządzącej twierdzili również, że wprowadzenie prohibicji spowoduje zmniejszenie się wpływów do budżetu. Mogłoby również doprowadzić do podziałów w partii podobnych do tych, które miały miejsce w przypadku tzw. piątki dla zwierząt forsowanej przez Kaczyńskiego.