W trakcie poniedziałkowej debaty wyborczej w TVP premier Mateusz Morawiecki dogryzł Donaldowi Tuskowi, przywołując popularną sieć sklepów. „Gdyby PO doszła do władzy, to byłoby jak w Lidlu” – powiedział. Teraz doczekał się odpowiedzi.
Podczas swojego wystąpienia Morawiecki mówił, że „nie pozwolimy Donaldowi Tuskowi zawiesić na Polsce tabliczki „na sprzedaż”. Wspominał również, że jego zdaniem „gdyby do władzy doszła PO, sprzedałaby „lasy, Bałtyk i Tatry”.
Premier zarzucił również rządowi PO wyprzedaż majątku narodowego o wartości 58 mld zł. – Gdyby PO doszła do władzy, to byłoby jak w Lidlu: tydzień niemiecki i linie lotnicze do Niemców, tydzień francuski i firmy energetyczne do Francuzów. Genów nie oszukasz, sprzedaliby lasy, Bałtyk i Tatry – mówił.
Sieć sklepów Lidl zareagowała na słowa premiera. W odpowiedzi dla „Rzeczpospolitej” szefowa komunikacji korporacyjnej i CSR Lidl Polska Aleksandra Robaszkiewicz stwierdziła, że „jako firma neutralna światopoglądowo nie komentuje wydarzeń politycznych”.
– Wspieramy polskich producentów, dlatego oferujemy naszym klientom krajowe produkty oraz dbamy o długoletnie relacje z dostawcami z Polski. Na co dzień współpracujemy z ponad 820 dostawcami z Polski, a w ofercie Lidl Polska klienci mają dostęp do ponad 440 produktów z oznaczeniem „Produkt polski” – brzmi fragment komunikatu przesłanego redakcji gazety.