Ukraińcy sprawili Rosjanom masakrę o wiele większą, niż katastrofa okrętu podwodnego „Kursk”? Może się to potwierdzić. Jak przekazał na Facebooku dziennikarz ukraińskiej agencji UNIAN Roman Cymbaliuk – z zatopionego krążownika „Moskwa” udało się uratować 14 marynarzy. Na pokładzie znajdowało się ich jednak o wiele więcej. Los 496 (!) pozostałych żołnierzy – członków załogi – jest nieznany.
„W czwartek około godz. 10 (godz. 11 czasu polskiego – red.) do Sewastopola na okupowanym Krymie ewakuowano 14 rosyjskich marynarzy z krążownika, w tym szefa okrętowej służby medycznej. Żołnierze dopłynęli do nabrzeża motorówką, gdzie czekały już na nich karetki pogotowia” – dodał Cymbaliuk we wpisie na Facebooku.
„Krążownik Moskwa zatonął podczas holowania w warunkach sztormu” – poinformowało w czwartek wieczorem rosyjskie ministerstwo obrony.
Wcześniej jednak – na prawie 24 godziny przed komunikatem rosyjskiego MON-u – Ukraińcy poinformowali o trafieniu „Moskwy” dwoma przeciwokrętowymi pociskami manewrującymi „Neptun”. W wyniku trafienia w magazyn amunicji miał wybuchnąć pożar, który doprowadził do zatonięcia okrętu na wodach Morza Czarnego.
Potężna strata dla Rosji
Krążownik „Moskwa” nie był byle okrętem. To jednostka flagowa Floty Czarnomorskiej. Według amerykańskiego kapitana, był to trzeci najważniejszy okręt wojenny Federacji Rosyjskiej. Większą stratą – jak mówił – byłaby tylko utrata podwodnego okrętu ze zdolnością przenoszenia pocisków balistycznych lub „Kuzniecowa” – jedynego lotniskowca na wyposażeniu marynarki wojennej Rosji.
„Tylko strata okrętu podwodnego zdolnego wystrzeliwać pociski balistyczne albo Kuzniecowa (jedynego lotniskowca Rosji) byłaby większym ciosem dla rosyjskiego morale i reputacji marynarki wojennej w rosyjskim społeczeństwie” – ocenił emerytowany kapitan amerykańskiej marynarki Carl Schuster, cytowany przez portal CNN.