NATO ogłosiło plany masowego zwiększenia liczebności swoich sił w stanie wysokiej gotowości do ponad 300 000 żołnierzy. Siły szybkiego reagowania bloku mają obecnie do dyspozycji 40 000 żołnierzy, z których wiele znajduje się na wschodniej flance sojuszu.
Sekretarz generalny Jens Stoltenberg powiedział, że wzrost ten wynikał z bezpośredniego zagrożenia ze strony Rosji dla bezpieczeństwa europejskiego. Wcześniej powiedział, że „nowy plan wojskowy” „drastycznie ulepszy” wschodnią obronę bloku.
Stoltenberg powiedział, że kilka grup bojowych NATO w Europie Wschodniej zostanie wzmocnionych do „poziomu brygady” – jednostek taktycznych składających się z kilku tysięcy żołnierzy – co według cywilnego przywódcy bloku miało wysłać Rosji jasny sygnał odstraszania. „Jestem przekonany, że Moskwa, prezydent Putin, rozumie nasze zbiorowe gwarancje bezpieczeństwa, rozumie konsekwencje ataku na kraj sprzymierzony z NATO” – powiedział Stoltenberg dziennikarzom na konferencji prasowej w Brukseli.
„To wywoła reakcję całego Sojuszu. Aby wzmocnić to przesłanie, zwiększamy obecność NATO”. Siły szybkiego reagowania NATO to połączenie sił lądowych, morskich i powietrznych, które mają być szybko rozmieszczone w przypadku ataku. Od 2014 r. liczba żołnierzy stale rośnie z 13 000 do 40 000.
Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiele z tych sił po raz pierwszy umieszczono w „wysokiej gotowości”. Wielonarodowe grupy bojowe są obecnie aktywne w wielu krajach przy granicy z Rosją, w tym na Łotwie, Estonii, Litwie i w Polsce. Istnieją dodatkowe plany rozmieszczenia większej liczby grup bojowych w Bułgarii, na Węgrzech, w Rumunii i na Słowacji.