Uprawa pomidorów może skończyć się sukcesem lub totalną klęską urodzaju. Wszystko zależy od twojego zaangażowania w pielęgnację. Kluczowym jej elementem jest prawidłowe podlewanie. Niestety, ogrodnikom amatorom zdarza się popełniać błąd, który uszczupla plony. Dowiedz się, o co chodzi.
Pomidory z przydomowego warzywnika biją na głowę te sklepowe. Każdy plantator wie, że ich uprawa krzaków to też sztuka i trzeba się nimi zajmować niemal przez cały sezon. Przez jeden błąd mogą zacząć chorować, co negatywnie wpłynie na późniejsze owocowanie. Na co uważać?
Podlewanie pomidorów jest nieodzownym zabiegiem pielęgnacyjnym, ale wiele osób nie wykonuje tej czynności poprawnie. Woda prosto z kranu czy szlaufa ogrodowego wydaje się bezpieczna, ale w rzeczywistości bardziej szkodzi niż pomaga. Głównie to temperatura wody odpowiada za cały zamęt. Wodociągowa woda bywa mocno zimna, a podczas upałów, gdy dotrze do korzeni, wywoła u nich szok termiczny. W efekcie rośliny przestaną się prawidłowo rozwijać. Są ciepłolubne, co dotyczy zarówno stanowiska, jak i samej wody. Pomidory nie lubią, gdy podlewa się je bardzo zimną wodą, a taka właśnie często płynie z węża ogrodowego.
Jaką wodą podlewać pomidory?
Wodą odstaną. Warto wypełnić nią konewkę z samego rana, a pod wieczór podlewać rośliny. W ciągu dnia się nagrzeje i dodatkowo będzie pozbawiona chloru mogącego pokiereszować korzenie.
Uważaj na choroby grzybowe. One bardzo lubią pomidory i mogą łatwo opanować krzaki. Wystarczy, że będziesz często moczyć liście. Wraz z ciepłem i wilgocią zaraza w mig obejmie zasięgiem liście i pędy. W czasie podlewania kieruj wodę do korzeni i nie mocz górnych elementów. Tak w prosty sposób zapobiegniesz chorobom i uchronisz plantację przed np. zarazą ziemniaczaną.
Czytaj też: Zacznij tak podlewać truskawki. Dadzą dużo więcej owoców
