Niemcy od lat kreują się na liderów Europy i są wiodącymi zwolennikami federalizacji Unii Europejskiej, w efekcie której powstałyby tzw. „Stany Zjednoczone Europy”. Ostatnio jednak potężnie nadużywają zaufania europejskich partnerów. Niemcy od lat realizują szkodliwe dla Europy uzależnianie się od rosyjskich surowców. Jak się okazuje, nadal – wbrew deklaracjom polityków niemieckich – nie zawracają z obranej ścieżki. „Die Welt” dotarł do kompromitujących danych!
Nasi najbliżsi zachodni partnerzy od samego początku wojny na Ukrainie mają wyraźny problem w jednoznacznym karceniu Rosji. Podczas, gdy większość krajów europejskich zgodnie wspiera Ukrainę – nawet swoim kosztem – Niemcy próbują prowadzić „business as usuall”, czyli prowadzić z Rosją interesy „po staremu”.
Deklarowali „koniec rosyjskiej ropy”. Czy aby na pewno?
Jeszcze pod koniec kwietnia wicekanclerz RFN Robert Habeck deklarował gotowość jego kraju do zaprzestania sprowadzania rosyjskiej ropy. Wówczas – w rozmowie z polską minister klimatu Anną Moskwą – mówił o tym, że „embargo stało się możliwe”. Argumentował to wtedy tym, że Niemcy sprowadzają jedynie 12% tego surowca z Federacji Rosyjskiej.
„Die Welt” dotarł jednak do informacji, które obalają te słowa, czyniąc z nich wierutne kłamstwo. Oczywiście – na tamten moment wicekanclerz mówił prawdę. W kwietniu wskaźnik sprowadzonej z Rosji ropy wyniósł 12 proc., przy 37 proc. jeszcze w marcu. Ale tendencja spadkowa nie utrzymała się. Niemcy znów sprowadzają więcej ropy z Rosji – w maju było to 27,8 proc. całego importu tego surowca!
Jak mają się do tego deklaracje niemieckiego rządu, którego politycy zapowiadali w kwietniu, że RFN jest gotowe odejść od rosyjskiej ropy do końca tego roku? Resort twierdzi, że „plan dalej obowiązuje”. O tym, czy rzeczywiście, przekonamy się pod koniec 2022 roku.