Kilka tysięcy pracowników sądów i prokuratur demonstrowało we wtorek w Warszawie, domagając się podwyżek płac w tym roku jeszcze o 450 złotych na rękę. Na wielu transparentach można było zobaczyć takie hasła jak: „Mateusz, wajchę przełóż”, „Sądy to nie obozy pracy, żądamy godnej płacy”, „Dość pracy za grosze”. Protestujący mieli na twarzach teatralne płaczące maski, będące komentarzem do ich sytuacji zawodowej.
Manifestacja zorganizowana przez „Solidarność” i inne związki zawodowe przebiegała pod hasłem: „Ostatki u premiera”. Rozpoczęła się pod Ministerstwem Sprawiedliwości, następnie uczestnicy przemaszerowali pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
– Wśród najważniejszych postulatów są podwyżki pensji oraz poprawa warunków pracy. Przede wszystkim 450 złotych wzrostu w budżecie na 2019 rok. Drugi postulat dotyczy przygotowania mnożnikowego system wynagradzania, czyli czegoś, co pozwoli na systemowe wyrównanie naszych pensji w przyszłości – mówiła podczas protestu Edyta Odyjas z „Solidarności”. Zwracano również uwagę na coraz większą liczbę obowiązków, wynikającą z braku nowych pracowników oraz rezygnację z pracy części zatrudnionych.
Szerzej organizatorzy mówili o tym podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. – Obecnie tylko 6 procent pracowników zarabia powyżej 2 853 złotych netto. Natomiast 14 procent zarabia poniżej kwoty 1 800 złotych netto – przekonywała wiceprzewodnicząca NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości w Poznaniu Elżbieta Aleksandrowicz
Natomiast Danuta Siekierzyńska z NZZ Pracowników Sądów Rejonowych w Łodzi podkreśliła, że w ciągu czterech ostatnich lat z sądów odeszło ponad 20 tysięcy wykwalifikowanych pracowników.
Przyznać trzeba, że z tymi maskami to niezły pomysł był. Protest pracowników sądów i prokuratur w Warszawie, ul. Czackiego przed MinFin. Domagają się podwyżek, idą do kancelarii premiera @RMF24pl pic.twitter.com/ZQ3yknWE1O
— Paweł Balinowski (@PBalinowski) March 5, 2019