Niektórym osobom bardziej zależy na tym, by odzież pięknie pachniała, a niżeli była idealnie czysta po upraniu. Dlatego chcąc uzyskać efekt przyjemnego zapachu, sięgamy po specjalny detergent i wlewamy go do szuflady pralki. Niby czemu nie skorzystać z mocy płynu do zmiękczania tkanin, skoro w reklamach telewizyjnych wszyscy go zachwalają? Producenci, chcąc sprzedać swój towar, są gotowi wcisnąć nam nawet mit. I tak od zmiękczacza lepiej trzymać się z daleka. Jego wady biorą górę nad zaletami. Sprawdź, czym grozi regularne używanie tego środka podczas prania.
Płyn zmiękczający oblepia ubrania. Zostawia na ich powierzchni nikłą, woskową powłokę. Mimo że tkaniny intensywnie pachną, to przez obecny na nich złóg, stają się mniej przewiewne. Efekt? Niewygodnie się je nosi. Dotyczy to nawet „oddychających” ubrań z bawełny. Człowiek zaczyna się w nich pocić.
Płyn do zmiękczania wcale nie sprawi, że ręczniki będą idealnie miękkie. Wprost przeciwnie. Będą one jeszcze bardziej szorstkie. Bez płynu tkaniny też mogą być miękkie i przyjemne w dotyku. Możesz zrobić test, by przekonać się na własne oczy. Na jakiś czas odstaw specyfik i zwróć uwagę na swoje ciuchy. Nie powinny być nieprzyjemne w noszeniu.
Co zamiast płynu zmiękczającego do tkanin?
Zamiennikiem płynu może być ocet kuchenny. Jest bezpieczny dla tkanin i nie musisz się bać, że twoje ubrania przesiąkną typowym, octowym zapaszkiem. Ocet nie podrażnia i nie uczula, a ze sklepowymi płynami bywa różnie. Osoby z wrażliwą skórą muszą na nie szczególnie uważać.