Minister środowiska Jan Szyszko tworzy Państwową Agencję Ochrony Środowiska, której uprawnienia można porównać z tymi, jakie mają służby specjalne. Pod pozorem dbałości o środowisko naturalne i „wykrywania szkód ekologicznych” specagenci Szyszki będą mogli o każdej porze dnia i nocy i pod byle pretekstem wchodzić do prywatnych domów czy firm.
Być może funkcjonariusze PAOŚ będą również uzbrojeni, gdyż trwają w tej sprawie ustalenia z resortem ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji.
Prawo i Sprawiedliwość, tworząc agencję, wraca do pomysłu z czasu swoich pierwszych rządów z lat 2005–2007. Wtedy również pierwsze skrzypce w państwie grały wszelkiego rodzaju służby. Jak pisała w 2006 roku w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich Agnieszka Bolesta z ministerstwa środowiska, ówczesna PAOŚ miała „wyrażać ideę oraz wyznaczać filary prawno-ustrojowe i ekonomiczno-finansowe budowy IV RP”.
A ponieważ obecnie mamy kontynuację budowy IV RP, specgrupy ministra Szyszki będą mogły przez całą dobę wchodzić do domów i prywatnych posesji, biur i zakładów oraz rekwirować samochody. Wszystko na podstawie pisemnego upoważnienia wydanego przez ministerstwo środowiska.
Funkcjonariusze będą mogli żądać dokumentów niekoniecznie związanych z prowadzoną kontrolą, będą mogli dokonywać przesłuchań czy wstrzymać pracę zakładu. Uprawnienia obejmują też legitymowanie osób, wystawianie mandatów, kontrolowanie sposobu gospodarowania odpadami przez gminy.
Co ważne PAOŚ miałaby brać też udział w wydawaniu pozwoleń zintegrowanych dla przedsiębiorstw produkcyjnych. Tak więc od specsłużby Szyszki będzie zależeć los branży chemicznej, spożywczej, przetwórczej, hutniczej, metalowej czy meblowej.
Ze względu na to, że uprawnienia agencji w większości dublują zadania m. in. straży leśnej czy rybackiej, pracujących w ramach samorządów, już pojawiają się opinie, że będzie ona po prostu narzędziem nacisku na znienawidzoną przez PiS samorządność oraz na ekologów.
– Dlaczego resort chce mieć kompetencje służb specjalnych? Może to tylko jeden z przykładów ministerialnych ambicji. A może chodzi o to, żeby jeszcze łatwiej było nękać niewygodnych? – pyta Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.
Wątpliwości nie ma też poseł PO Stanisław Gawłowski. – Obecny projekt odbiera kolejne kompetencje regionom. Ale gorsze jest to, że Szyszko chce pójść w ślady Macierewicza czy Kamińskiego i mieć własnych agentów do inwigilowania obywateli albo szukania haków na ekologów – mówi.