W poniedziałek – po ponad dwóch tygodniach wielkich poszukiwań – odnaleziono ciało 44-letniego Grzegorza Borysa, domniemanego mordercy 6-letniego Olka, jego syna. Zwłoki zostały wyłowione ze zbiornika wodnego Lepusz, znajdującego się w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Na ciele marynarza znaleziono wiele ran – m.in. głowy, ud i rąk – ale, według śledczych, oficjalną przyczyną śmierci Borysa ma być utonięcie. Media ujawniają teraz SMS-y, który 44-latek miał wysyłać do swojej matki tuż przed dokonaniem zbrodni.
Po 18 dniach poszukiwań, w których każdej doby udział brało 3000 policjantów, wojskowych i strażaków (po 1000 osób na każdej z trzech zmian) nastąpił przełom. Saperzy z 43. Batalionu Saperów w Rozewiu odnaleźli w zbiorniku wodnym Lepusz zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Szybko okazało się, że to poszukiwany – 44-letni Grzegorz Borys. Obława została zakończona. Co zaskakujące, poszukiwany mógł nie żyć już od ok. 2 tygodni.
„Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie” – przekazała prok. Grażyna Wawryniuk.
„W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób, podejmujących próby samobójcze. Na skroniach ujawniono też dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, ale te obrażenie nie mają żadnego związku ze śmiercią” – podkreśliła rzecznik gdańskiej prokuratury, cytowana przez „Fakt”.
Nowe fakty ws. Grzegorza Borysa. Przed śmiercią 6-letniego Olka 44-latek kontaktował się z matką. Wysyłał SMS-y o niepokojącej treści!
Borys – do niedawna marynarz w służbie czynnej – był poszukiwany jako główny podejrzany o zamordowanie 6-letniego Olka, jego syna. Sprawca poderżnął gardło chłopca i zabił jego psa. W mieszkaniu miał zostawić odręczną notatkę. „Przepraszam za wszystko, wszyscy jesteście bestiami” – napisano na kartce papieru.
Jak donosi „Gazeta Wyborcza” – Borys miał kontaktować się przed zbrodnią ze swoją matką. Starsza kobieta mieszka na stałe w domu seniora. 44-latek wysyłał do matki SMS-y o dziwnej treści.
„Ich treść świadczy o tym, że już wtedy wiedział, że zabije, choć niejasno zapowiadał, że nie chce zrobić tego, co się wydarzy. Przepraszał i tłumaczył, że »być może się jeszcze zobaczymy«” – czytamy w „Wyborczej”.