Agnieszka Gozdyra pracująca dla stacji Polsat News, w mediach społecznościowych trafiła na komentarz, w którym ktoś w niewybrednych słowach ocenił jej dziennikarstwo.
Prowadząca program „Skandaliści”, w którym przeprowadziła rozmowę z liderem narodowców, Robertem Winnickim, doczekała się takiego oto komentarza na FB: – Zwykła ku*wa jesteś. Nie potrafisz prowadzić merytorycznych wywiadów lewacka szma*o!
Jak zareagowała na to Gozdyra? Błyskawicznie i… zaskakująco. Po małym, prywatnym dochodzeniu, namierzyła wulgarnego komentatora i zdemaskowała go publicznie, ujawniając jego dane personalne: – Pan Piotr F**** (który był uprzejmy nazwać mnie „zwykłą ku*wą” i „lewacką szmatą”, nosi jednak nazwisko żony, czyli poza FB jest Piotrem W****. Znam też jego poprzednie nazwisko. Działa w Poznaniu, firma M****. Mam też pana inne namiary, szanowny panie Piotrze. Np. numer telefonu 570 *** ***. A wie pan, że FB wymaga prawdziwych danych? Choć chyba naruszenie tutejszego regulaminu to pański najmniejszy problem. Żeby było jasne: to nie ja szukałam pana, ale pan mnie. W necie nikt nie jest anonimowy. Nawet gdy usiłuje się schować
za jedną kobietą po to, by obrażać inną.
Hejter, którego niespodziewanie odarto z anonimowości, w pierwszej chwili wyraził skruchę, przepraszając za obraźliwe słowa i tłumacząc jego agresywne zachowanie emocjami. Przedstawiał się jako patriota, uczciwy pracownik i dobry ojciec.
Niedługo potem, chyba po krótkiej analizie zaskakującego kroku Gozdyry, otrząsnął się z szoku i wrócił do dawnej retoryki. Zagroził dziennikarce pozwem za ujawnienie jego wizerunku i zażądał usunięcia wpisu.
Nieprzejednana dziennikarka nie dostosowała się do jego zaleceń, odrzuciła też jego wcześniejsze przeprosiny. Napisała: – Nie przyjmuję przeprosin, bo dość mam obrzydliwego obrażania ze strony takich jak pan, którym się zdaje, że są anonimowi i bezkarni. Nie są. Proszę to przyjąć jako nauczkę na resztę chyba dość smutnego życia.
Dziś na FB dziennikarka napisała: – Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia. Nie dawajcie się nienawistnikom. Gdy ich namierzyć, tracą odwagę. W ostatnich dniach przekonałam się o tym kilka razy.