Niemcy obiecali Polsce dostawy ciężkiego sprzętu w ramach rekompensaty za czołgi oraz bojowe wozy piechoty, które nasz kraj przekazał walczącej Ukrainie. Tymczasem… Słuch o nie tak dawnych obietnicach zaginął. Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski skrytykował Berlin za takie podejście do sprawy – poinformował „Tygodnik Solidarność”, powołując się na niemiecki „Der Spiegel”.
„Decyzje w Berlinie zapadają powoli, czasami zbyt późno, a czasami w ogóle nie zapadają. Tak jest nadal, chociaż wskutek międzynarodowej presji, trochę się zmieniło. (…) W tej sytuacji oczekujemy od największego i najsilniejszego kraju UE czegoś więcej” – powiedział wiceszef polskiego resortu spraw zagranicznych Szymno Szynkowski.
Niemieckie obiecanki cacanki
Szynkowski wypomniał Niemcom, że obiecali Polsce – oraz również innym krajom Europy Środkowej – dostawy ciężkiego sprzętu, które miałyby załatać lukę w uposażeniu wojsk wschodniej flanki NATO po przekazaniu posowieckich wozów pancernych na Ukrainę.
„Z Berlina dotychczas zamiast konkretów nadeszły jedynie długie oświadczenia. Niemcy obiecały co prawda uzupełnić nasze rezerwy, ale nic nie zrobiły” – tłumaczył wiceminister.
Zarzucił ponadto Niemcom kierowanie się „egoizmem, naiwnością i stawianiem na pierwszym miejscu interesów” w relacjach z Federacją Rosyjską.
W wywiadzie dla „Der Spiegel” Szynkowski odniósł się także do decyzji Komisji Europejskiej o niewypłacaniu Polsce należnych jej pieniędzy z Funduszu Odbudowy – miliardów euro w postaci pożyczek, których również Polska jest żyrantem i będzie musiała dokładać się do ich spłaty. Wiceminister stwierdził, że działania KE – zarzucającej Polsce brak praworządności – są kompletnie pozbawione podstawy prawnej.
„Pomoc dla walki ze skutkami koronawirusa nie ma nic wspólnego z praworządnością. Domagamy się sprawiedliwości” – skwitował wiceszef MSZ.