Przerażony ojciec pędził do szpitala, aby ratować swojego 8-letniego synka. Chłopiec spadł wcześniej z roweru, uderzył głową w chodnik i stracił przytomność. Na szczęście po drodze mężczyzna natrafił na patrol policji. Roztrzęsiony wybiegł z auta i powiedział policjantom, co się stało. Przez resztę drogi radiowóz eskortował ojca do najbliższej placówki medycznej. To było ponad 20 km drogi, a liczyła się każda sekunda…
Do zdarzenia doszło w środę, 30 września. Obok radiowozu Komisariatu Policji w Stoczku Łukowskim zatrzymało się Volvo, z którego wybiegł roztrzęsiony kierowca. Okazało się, że jest ojcem 8-letniego dziecka i właśnie jedzie do szpitala, aby je ratować. Mężczyzna powiedział policjantom, że jego synek spadł z roweru i uderzył głową w płytę chodnika. Od tamtej pory nie odzyskał przytomności.
Policjanci eskortowali do szpitala ojca z 8-letnim synem. Chłopiec spadł z roweru i stracił przytomność
„Policjanci nie zastanawiali się ani chwili, natychmiast włączyli sygnały uprzywilejowania w radiowozie i ruszyli w kierunku łukowskiego szpitala. Tuż za nimi jechał samochód Volvo z 8-latkiem który wymagał natychmiastowej interwencji lekarskiej” – informuje asp. szt. Marcin Józwik z KPP Łuków, cytowany przez „Super Express”.
Czas uciekał, a do najbliższego szpitala było aż 20 km drogi. Na szczęście tę torował ojcu radiowóz na sygnale, co z pewnością ułatwiło przejazd. W końcu 8-latek trafił do szpitala, gdzie zajęli się nim lekarze. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – podaje „SE”.