– Gdyby nie katastrofa smoleńska, dawno by tej partii nie było. Zwłaszcza że Lech Kaczyński na pewno by nie wygrał reelekcji. Istniałaby pewnie jakaś inna partia, ale inaczej skonstruowana, nie tak fanatycznie oparta na oszustwie – mówi Daniel Olbrychski o PiS w rozmowie z Onetem.
Aktor udzielił portalowi specjalnego wywiadu w 75. rocznicę swoich urodzin. Opowiada w nim o kinie, kobietach i przemijaniu. Sporo uwagi poświęca też sytuacji politycznej w Polsce.
Odtwórca Kmicica za największą bolączkę polskiej rzeczywistości uznaje głębokie podziały między ludźmi, za które w jego ocenie odpowiada Jarosław Kaczyński i jego partia, a także Radio Maryja i założyciel tej rozgłośni.
– Podział, jaki nastąpił, to najgorsza rzecz, jaka się w państwie może zdarzyć. Podzielić naród usiłowali zaborcy, Hitler i komuniści, ale nie byli w stanie. Przez pięćdziesiąt lat komunizmu KGB stawało na głowie, żeby Kościół w Polsce podzielić i się nie udawało. A raptem przyszła demokracja i wstawili nam w Toruniu radyjko, które z łatwością społeczeństwo podzieliło – stwierdza Olbrychski.
W opinii aktora całe to zło zaczęło się niespełna 10 lat temu, zaraz po katastrofie smoleńskiej.
– Zdumiewające, że cały ten podział zaczął się od kłamstwa na temat zamachu pod Smoleńskiem i na kłamstwie dalej jedzie. Aż dziw bierze, że tak długo to trwa. I to kłamstwo zostało wykorzystane do przejęcia władzy i manipulowania społeczeństwem – zauważa Daniel Olbrychski.
Aktor stwierdza, że podziały społecznie będą trudne do zasypania i na pytanie, czy da się społeczeństwo „odpodzielić”, odpowiada: – Nie wiem. Jak zwykle kryzys ekonomiczny by w tym pomógł, ale Polsce nikt go oczywiście nie życzy.
Zdaniem Olbrychskiego obecna sytuacja musi się zmienić i z wyborami prezydenckimi filmowy Kmicic wiąże nadzieje na jakiś częściowy przełom.
– Przecież to jest niewyobrażalne, co się teraz dzieje. Afera goni aferę. Ta partia ma jednak swoich wyznawców i żeby nie wiem co, żeby Jezus Chrystus przyszedł i powiedział „kopnijcie się w głowę”, to te trzydzieści parę procent zawsze będzie za nimi. Ile jeszcze potrzeba, żeby dotarło do znaczącej części społeczeństwa? Tak dalej być nie może – podsumowuje aktor.