Prawo i Sprawiedliwość wygrało w 2015 roku wybory prezydenckie i parlamentarne w dużej mierze dzięki głosom rolników i ich rodzin. W kampanii wyborczej straszono, że Bronisław Komorowski, Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe sprzedają polską ziemię obcokrajowcom, zwłaszcza Niemcom, i tylko PiS może tę grabież powstrzymać.
Kandydaci PiS przekonywali, że będą prywatyzowane lasy państwowe i rodziny z dziećmi nie będą mogły zbierać w nich grzybów. Wszystkich przebił ówczesny poseł PiS, a dziś szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski, który w kampanii prezydenckiej oskarżył PO i PSL, że „prywatyzować będą rzeki, by trzeba było płacić prywatnym właścicielom za wodę”.
Czy dzisiaj rolnicy nie żałują swoich decyzji? Z danych przedstawionych przez byłego wicepremiera z PSL Janusza Piechocińskiego wynika, że tylko w ciągu 2016 roku rząd Beaty Szydło sprzedał siedmiokrotnie więcej hektarów ziemi niż ekipa PO-PSL rok wcześniej.
„Czyny i słowa: W 2015, kiedy rządziła koalicja POPSL, w ręce obcokrajowców trafiło 420 ha ziemi, a w 2016 za PiS – ponad 3 tys. ha” – napisał na Twitterze były lider ludowców, powołując się na dane przedstawione w jednej z informacji przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka.
Dane te są jeszcze bardziej wymowne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w 2015 roku obowiązywał jeszcze dwunastoletni okres ochronny na obrót polską ziemią, który skończył się 30 kwietnia 2016 roku, a więc już za rządów PiS. Zapis ten został wywalczony dzięki m.in. PSL podczas negocjacji dotyczących wejścia Polski do Unii Europejskiej i nastepnie uwzględniony w Traktacie Akcesyjnym.
By zabezpieczyć polską własność, z inicjatywy koalicji PO-PSL w czerwcu 2015 r. sejm przyjął ustawę chroniącą polską ziemię rolną od 1 maja 2016 roku. Ostatecznie została ona uchwalona 5 sierpnia, a 27 sierpnia 2015 r. podpisał ją prezydent Duda. Po objęciu rządów PiS ustawę znowelizował.
Efekt zmian legislacyjnych rządu Beaty Szydło podsumował dobitnie w sejmie podczas dyskusji nad odwołaniem ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela poseł Mirosław Maliszewski z PSL. Zarzucił wprost PiS rugowanie polskich rolników z ich własności: – Kto bardziej chroni polską ziemię przed cudzoziemcami? Czy wy wtedy, kiedy sprzedaliście 3200 hektarów, czy my wtedy, kiedy sprzedaliśmy 420? – pytał. – Co to jest te 3200 ha? Zważywszy na to, że średnie gospodarstwo w Polsce ma ok. 10 ha, sprzedaliście 300 polskich gospodarstw (…), co oznacza, że opyliliście inwestorom zagranicznym 30 średniej wielkości polskich wsi. I chcę zapytać: Kto kupił 388 ha z tej liczby, panie ministrze Babalski? Kto kupił, panie ministrze Jurgiel? Kto kupił, pani premier Szydło? Otóż kupili Niemcy. Ci źli Niemcy kupili te 388 ha – punktował z mównicy poseł Maliszewski.
Inne dane też są wymowne. Obecnie 71 tysięcy hektarów ziemi, będącej w posiadaniu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jest dzierżawionych przez cudzoziemców, z tego 27 tys. hektarów przez podmioty zagraniczne, głównie naszego zachodniego sąsiada.
Poseł Maliszewski podczas tamtej debaty zarzucił ponadto obozowi rządowemu, że przez dwa lata od wygranych wyborów, mimo samodzielnych rządów i większości w parlamencie nie zrobił nic, by umowy te wypowiedzieć i przeznaczyć ziemię dla dzierżawców polskich.
czyny i słowa:W 2015 kiedy rządziła koalicja PO-PSL, w ręce obcokrajowców trafiło 420 ha ziemi, a w 2016 za PiS – ponad 3 tys. ha
— Janusz Piechociński (@Piechocinski) October 2, 2017