Po opublikowaniu przez „Gazetę Wyborczą” tzw. taśm Kaczyńskiego wychodzą na jaw sensacyjne informacje na temat środowiska politycznego prezesa PiS. Okazało się, że wieloletni prezes spółki Srebrna Kazimierz Kujda był tajnym współpracownikiem SB. Do agenturalnej przeszłości obecny prezes Narodowego Funduszu Środowiska i Gospodarki Wodnej osobiście przyznał się w oświadczeniu, które przesłał „Gazecie Wyborczej”.
Kazimierz Kujda został nagrany, gdy rozmawiał z austriackim biznesmenem o projekcie budowy dwóch bliźniaczych wieżowców w ścisłym centrum Warszawy. Rozmowę prowadził w imieniu Jarosława Kaczyńskiego, który jest rodzinnie powiązany z Austriakiem. Gdy sprawą zaczęły zajmować się media, pojawiły się też pogłoski na temat przeszłości Kujdy, jakoby w czasach PRL współpracował on ze Służbą Bezpieczeństwa. W końcu sam zainteresowany potwierdził enuncjacje prasowe i przesłał do redakcji „Gazety Wyborczej” oświadczenie, w którym opisał swoją współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Stwierdził w nim jednak, że jego donosy do SB nikogo nie skrzywdziły.
„W moim przekonaniu podczas kontaktów z SB nikogo nie skrzywdziłem i nikomu nie zaszkodziłem. Wiem, że popełniłem błąd, i bardzo pragnę, żeby został mi wybaczony. Ośmielam się przy tym twierdzić, że przez 25 lat pracowałem lojalnie dla Polski i obozu niepodległościowego, z którym czuję się ideowo związany. Wierzę, że ta okoliczność zostanie wzięta pod uwagę. Głęboko ubolewając, pragnę wyjaśnić okoliczności sprawy”, wyznaje Kujda w piśmie do „Wyborczej”.
Politycy PiS zaprzeczają, by Jarosław Kaczyński wiedział, że jego bliski współpracownik był agentem komunistycznych służb. „Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie wiedział o współpracy K. Kujdy z SB i nie wie, z jakiego powodu i kiedy dokumenty K. Kujdy znalazły się w zbiorze zastrzeżonym. Sprawę będzie wyjaśniał”, zapewnił w wiadomości przesłanej „Gazecie Wyborczej” Krzysztof Wilamowski, szef biura klubu parlamentarnego PiS.