Pasażerowie znajdujący się na pokładzie samolotu lecącego w ostatnią niedzielę z Poznania do Londynu przeżyli mnóstwo strachu. Wskutek nieoczekiwanego alarmu bombowego, maszyna nie doleciała do miejsca docelowego, a zamiast tego musiała wylądować w niemieckim Paderborn.
13 października w godzinach wieczornych maszyna wystartowała z poznańskiego lotniska. W pewnym momencie pilot przekazał pasażerom niespodziewaną informację – konieczna była zmiana kierunku lotu.
Jak się okazało, piloci musieli awaryjnie lądować na najbliżej znajdującym się w danym momencie lotnisku, którym był port lotniczy w niemieckim mieście Paderborn, znajdującym się we wschodniej części Nadrenii Północnej-Westfalii.
Nagła zmiana planów spowodowana była alarmem bombowym, który nadszedł z polskiej kontroli lotów. Na pokładzie znajdowało się wówczas ponad 200 osób. Maszyna została dokładnie przeszukana przy pomocy psów tropiących.
Cała akcja trwała do poniedziałkowego poranka, natomiast lotnisko w Paderborn pozostawało do tego czasu zamknięte. Pasażerowie pechowego samolotu spędzili całą noc na terenie portu lotniczego. Ostatecznie nie znaleziono żadnego materiału wybuchowego.