Zuzia, która przyszła na świat w ten skandaliczny sposób dostała 1 punkt w skali Apgar. Miała małe szanse na przeżycie i nie może już liczyć na pełnosprawność. Teraz po 9 latach od porodu sąd nakazał placówce medycznej wypłacić państwu Lukowskim odszkodowanie w wysokości 1,2 mln złotych. Uzasadnienie to błąd w sztuce lekarskiej i zaniedbanie.
– Ciąża przebiegała idealnie. Termin porodu był wyznaczony na 30 maja 2009 roku, ale 26 zaczęłam czuć się źle – relacjonuje pani Agnieszka. Wówczas zdecydowali z mężem, że pojadą do Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy. Tam personel polecił jej tylko pochodzić. Mimo tego samopoczucie się pogarszało.
– Lekarz wyszedł. Zostałam z położną i sprzątaczką. Nad ranem poród ustał całkowicie, prosiłam o cesarskie cięcie, ale lekarz uznał, że to zbędne. A położna nakrzyczała, że jestem histeryczką i nie umiem rodzić – wspomina pani Agnieszka.
Ostatecznie lekarz zdecydował się na aktywność. – Położna nacięła mi krocze, a lekarz położył się na brzuchu i dziecko wyszło. Nie usłyszeliśmy płaczu, pojawił się zespół neonatologiczny i Zuzię wywieźli. Mnie umieścili w sali poporodowej, gdzie mamy cieszyły się dziećmi, a ja nie wiedziałam, czy moje żyje – mówi pani Agnieszka. Dziewczynka przeżyła, ale była w bardzo ciężkim stanie. W głowie stwierdzono krwiaka. Zdiagnozowano też mnóstwo wylewów. Zuzia przez 7 dni pozostawała w śpiączce.
Aż 4 lata państwo Lukowscy starali się znaleźć prawnika. Niestety nikt nie chciał się zdecydować na walkę z lekarzami. Wszystkie kancelarie prawnicze z góry zakładały batalię taką za przegraną. Ostatecznie rodzice natknęli się na prawnika i jednocześnie ginekologia. On podjął wyzwanie. Dzięki temu właśnie sąd w końcu stwierdził, że doszło do monstrualnego zaniedbania.
Na skutek nieprawidłowości w sztuce lekarskiej dziecko doznało czterokończynowego porażenia mózgowego, cierpi na padaczkę, i nadal nie mówi. Poruszać się może jedynie za pomocą chodzika. Zuzia sama też nie może wstać z łóżka, a ojciec i matka każdego dnia muszą walczyć o jej zdrowie. Teraz wszystkich, których spotkało podobne nieszczęście zachęcają do tego, aby nie odpuszczać szpitalom. – Trzeba walczyć z niedbalstwem i rutyną – stwierdza pani Agnieszka.