To wydarzenie wstrząsnęło międzynarodową opinią publiczną. Kolejna granica została przekroczona przez reżim Aleksandra Łukaszenki, kiedy do lądowania zmuszono przelatujący nad Białorusią samolot linii Ryanair. Maszyną podróżował na Litwę białoruski opozycjonista, którego służbom wiernym Łukaszence udało się w tak niekonwencjonalny sposób ściągnąć z powrotem do kraju.
Decyzją polskiego sądu, 4 września zaocznie aresztowano trzech obywateli Białorusi, którzy są odpowiedzialni za uprowadzenie w 2021 roku samolotu Ryaniar. Chodzi o b. szefa białoruskiej żeglugi powietrznej, szefa zmiany kontroli lotów z Mińska oraz wysokiego rangą oficera białoruskiego KGB. Działając w porozumieniu aresztowani doprowadzili do lądowania cywilnej maszyny na lotnisku w Mińsku, aby zatrzymać lecącego samolotem opozycjonistę.
Oskarżeni nie przebywają obecnie w Polsce, dlatego nie można było doprowadzić ich do aresztu. Prokuratura Krajowa wszczęła 5 września poszukiwania podejrzanych listami gończymi.
Uprowadzenie samolotu Ryanair z Ramanem Pratasiewiczem. Białorusini poderwali myśliwiec „na postrach”
Do uprowadzenia samolotu polskiego oddziału Ryanair doszło 23 maja 2021 roku. Maszyna ze 132 osobami na pokładzie leciała z greckich Aten do Wilna na Litwie. Wśród pasażerów był białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz, który uciekł z tego kraju w obawie przed zemstą reżimu Łukaszenki. Nikt nie spodziewał się, że służby z Mińska dosięgną Pratasiewicz, jeśli ten nie znajdzie się na ubitej, białoruskiej ziemi.
Ludzie Łukaszenki posunęli się jednak do kompletnie niekonwencjonalnych metod. Kontrola lotów w Mińsku ostrzegła załogę Ryanair o bombie, która rzekomo miała zostać zainstalowana na pokładzie statku powietrznego. W ten sposób zastraszono pilotów, którzy zdecydowali się na nieplanowane lądowanie na Białorusi. „Na postrach” poderwano dodatkowo myśliwiec MiG-29, który leciał tuż przed samolotem pasażerskim – o czym donosił wówczas PAP.
Ostatecznie – jak już wiemy – nie chodziło o rzekomą bombę, ale aresztowanie Ramana Pratasiewicza, na co wskazuje materiał dowodowy. Ten dostarczył polskiej prokuraturze kontroler lotów, który po zdarzeniu uciekł do naszego kraju przez Gruzję i Turcję.
„Materiał dowodowy wprost wskazuje, iż rzeczywistym celem działania sprawców była chęć zatrzymania w Mińsku białoruskiego opozycjonisty Ramana Pratasiewicza (co rzeczywiście nastąpiło)” – przekazała w komunikacie prokuratura, przytacza RMF24.pl.