Parlamentarzyści nie od dziś nie liczą się z publicznymi pieniędzmi i sprawowanie mandatu posła traktują też jako okazję do zwiedzania na koszt podatników najodleglejszych zakątków świata. Część z tych podróży pewnie jest uzasadniona, ale wiele z nich budzi wątpliwości. „Super Express” zrobił zestawienie najkosztowniejszych wojaży, jakie odbyli w ubiegłym roku posłowie, m.in. w ramach obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
Pierwsze miejsce w tym zestawieniu zajęła się posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która świętowała tę rocznicę bardzo daleko, bo aż w Japonii. Jej pięciodniowy pobyt w tym kraju kosztował podatnika 37,7 tys. zł.
Niewiele mniej łącznie wydała Małgorzata Gosiewska z PiS, która uczciła rocznicę odzyskania niepodległości w Brazylii i Australii (koszt pierwszej wyprawy to 16,1 tys. zł, drugiej – 27,2 tys. zł). Kosztowny okazał się również zagraniczny wyjazd klubowego kolegi posłanek Bartosza Kownackiego. Jego egzotyczna podróż w 100. rocznicę odzyskania niepodległości do Chile i Argentyny to wydatek 30,3 tys. zł.
W Australii był również w ubiegłym roku poseł Kukiz ’15 Grzegorz Długi. Wyjazd polityka kosztował 29,7 tys. zł. Natomiast do Brazylii wybrał się Jan Dziedziczak z PiS. Na jego podróż zostało wydane z publicznych pieniędzy 27,5 tys. zł.
Posłanka PO Bożena Bukiewicz wyjeżdżała z kolei na Filipiny i do Wietnamu i jej podróże kosztowały odpowiednio 16,3 tys. zł oraz 18,5 tys. zł.
Wszystkie wymienione wydatki na podróże posłów to jednak nic w porównaniu z tym, ile kosztowały nas w 2018 roku wyprawy byłego ministra obrony narodowej do USA. Antoni Macierewicz latał tam na konferencje i eventy związane z obchodami rocznicy katastrofy smoleńskiej. Za te tylko zeszłoroczne wyjazdy Macierewicza zapłaciliśmy aż 66,5 tys. zł.