Premier Szydło chwaliła się szybkim otwarciem zbiornika w Świnnej Porębie. Dziś to jeden wielki śmietnik!

REKLAMA

– To, co nie udało się w ciągu 30 lat, udało się w niespełna dwa lata, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość – mówiła z dumą 26 lipca premier Beata Szydło na otwarciu zbiornika w Świnnej Porębie. Uroczystość odbyła się z wielką pompą, a premier oraz towarzyszący jej ministrowie Andrzej Adamczyk i Jan Szyszko przekonywali, że inwestycja szybko będzie służyć ludziom.

W rzeczywistości zbiornik został otwarty po raz drugi, gdyż kilka lat wcześniej zrobili to politycy Platformy Obywatelskiej. Według wójta Stryszowa Jana Wacławskiego to za rządów PO, w latach 2010–2015, było największe finansowanie inwestycji. Jednak w dobie dobrej zmiany powtórne otwarcia i przypisywanie sobie przez PiS zasług poprzedniej ekipy jest codziennością. Identycznie postąpiono przy okazji gazoportu w Świnoujściu, a ostatnio minister Macierewicz chwalił się niszczycielem min ORP Kormoran, który został zwodowany jeszcze za rządów PO.

REKLAMA

Politycy PiS zapowiadali, że zbiornik w Świnnej Porębie uchroni Kraków przed powodziami. Jego teren miał być najbardziej atrakcyjnym miejscem na turystycznej mapie Małopolski z kawiarniami, przystaniami żaglówek i kajaków.

Rzeczywistość jednak skrzeczy. Skończyło się uroczyste otwarcie i woda w Zalewie Świnna Poręba jest dziś niczym gigantyczne wysypisko śmieci. Zamiast kajaków czy żaglówek pływają w niej plastikowe i szklane butelki, torby, gałęzie, papier i inne nieczystości. Zdaniem wójta Stryszowa Jana Wacławskiego mogą tam również znajdować się pojemniki po trujących pestycydach, wyrzucanych przez miejscowych rolników.

REKLAMA

Zanosi się na to, że tak będzie jeszcze długo. Nie wiadomo w czyich kompetencjach leży oczyszczenie akwenu. Spierają się o to władze Stryszowa oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który jest zarządcą obiektu. Ponadto jest to duży wydatek, na który nie stać ani samorządu, ani RZGW.

Podziel się: