W jednym z przedszkoli w Warszawie doszło do skandalu. Pracownice placówki wyśmiewały afrykańskie nazwisko jednego z dzieci, a do tego drwiły z kraju pochodzenia jego ojca. Miały pecha, bo ich słowa nagrały się na poczcie głosowej mamy chłopca.
Do skandalu doszło w przedszkolu na Starych Bielanach w Warszawie. Pod koniec wakacji pani Dominika zapisała swojego syna do placówki. W momencie przygotowywania wyprawki dla małego Stasia, doszło do przykrego incydentu.
„Gazeta Wyborcza” opisuje, że pracownice przedszkola chciały się skontaktować z mamą Stasia, aby dopełnić wszelkie formalności. Pani Dominika nie odebrała, jednak jej komórka nagrała fragment rozmowy w gabinecie.
Kobiety, które słychać na nagraniu, w rasistowski sposób komentowały pochodzenie ojca. – A może, ku***, nie mówi po polsku – mówi jedna z nich. – Spokojnie, mieszka w Polsce, to niech się nauczy! Kur***, we Francji musiał od razu mówić po francusku – odpowiada druga.
– Jeśli taka sytuacja panuje w administracji, u dyrektorki, to znaczy, że taka sama może panować w całym przedszkolu. Jeśli dyrektorka na to pozwala, nie świadczy to o tym miejscu zbyt dobrze, w sytuacjach publicznych takie słowa są karalne. Mam nadzieje, że zostaną wyciągnięte konsekwencje, a kuratorium zrobi w tym miejscu kontrolę – mówi pani Dominika w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.