Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro kontynuuje wojnę z prezydentem Andrzejem Dudą. W jego opinii zgłoszony przez prezydenta postulat wybierania członków Krajowej Rady Sądownictwa przez sejm większością trzech piątych głosów nie przystaje do obecnej rzeczywistości politycznej.
– Ustawa o KRS była przedmiotem bardzo długich prac publicznych, rządowych, parlamentarnych. Wszyscy święci i nieświęci się na ten temat wypowiadali. Miałem w tej sprawie długą rozmowę z panem prezydentem i nie było tam warunku 3/5. Ten warunek pojawił się przy okazji podpisania ustawy o Sądzie Najwyższym. Ale pan prezydent zawetował ten projekt. Z mojego punktu widzenia większość 3/5 w kontekście pewnej dynamiki zdarzeń straciła swoje racje – podkreślił szef resortu sprawiedliwości. Dodał przy tym, że Polacy potrzebują dobrej zmiany w sądownictwie, a on sam oczekuje, że prezydent pozostanie wierny wartościom i przedstawi takie rozwiązania, które tę dobrą zmianę urzeczywistnią.
Ziobro, który stał za pakietem ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości, miał zyskać na niego niekontrolowany wpływ. Duda częściowo to zablokował, wetując w lipcu ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. – W polskiej tradycji prokurator generalny nigdy nie miał nadzoru nad Sądem Najwyższym. Nie było takiego postanowienia w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Nie było też powiedziane, że o pracy Sądu Najwyższego będzie decydował prokurator generalny – mówił wtedy prezydent.
Decyzja prezydenta zaskoczyła polityków PiS a przez komentatorów została odebrana jako chęć uniezależnienia się przez niego od partii rządzącej. Premier Beata Szydło zaatakowała głowę państwa w orędziu telewizyjnym za „spowalnianie reform w sądownictwie”, zarzucając Dudzie realizowanie osobistych ambicji.