Ludzie Putina wykorzystują jeden z najbardziej popularnych na świecie program antywirusowy Kaspersky Lab do inwigilacji oraz przechwytywania kluczowych danych z komputerów, w tym tajemnic rządowych USA.
Amerykański dziennik „Wall Street Journal” pisze, że rosyjscy hakerzy za pomocą specjalnej funkcji ukrytej w Kaspersky Lab uzyskali dostęp do najtajniejszych dokumentów administracji Donalda Trumpa oraz do specjalnych oznaczeń kodowych używanych w programach rządowych.
Sytuacja jest na tyle poważna, że amerykańskie ministerstwo bezpieczeństwa narodowego nakazało wszystkim cywilnym agencjom rządowym usunięcie ze swoich komputerów oprogramowania Kaspersky Lab, podając jako powód ryzyko, że rząd Rosji, „działając samodzielnie lub w zmowie z Kaspersky Lab”, może wykorzystywać produkty tej firmy w celach szpiegowskich.
Według gazety nie wiadomo, ile rządowych komputerów mogło zostać zaatakowanych z użyciem programu Kaspersky Lab i czy rzeczywiście skradziono tajne dokumenty rządowe. Jest to jednak dalece prawdopodobne, zważywszy że oprogramowanie było dopuszczone do wykorzystania w 22 agendach rządowych USA.
Nie jest to pierwsza afera związana z tym oprogramowaniem. W czerwcu wyszło na jaw, że za pomocą Kasperskiego Rosja przejęła najnowocześniejszą amerykańską cyberbroń służącą do szpiegowania innych państw w celu ochrony bezpieczeństwa narodowego USA.
Założycielem firmy Kaspersky Lab mającej siedzibę w Moskwie i posiadającej oddziały w 33 państwach, w tym w Polsce, jest miliarder Jewgienij Kaspierski. O związkach jego spółki z administracją Putina i kremlowskimi specsłużbami mówi się już od dawna.
Kaspierski to absolwent Instytutu Kryptografii, Telekomunikacji i Nauk Komputerowych będącego w istocie elitarną szkołą kryptologii KGB. Komentatorzy podkreślają, że niemożliwe jest, by firma Kaspersky Lab mogła działać w Rosji jako podmiot niezależny. W kraju rządzonym przez Putina gospodarka zdominowana jest przez przedsiębiorstwa państwowe, a służby specjalne mają wszystko pod kontrolą.