Lechowi Wałęsie naprawdę grozi niebezpieczeństwo? Po groźbach wystosowanych pod adresem byłego prezydenta Polski na antenie rosyjskiej telewizji Rassija 1 jego ochrona została wzmocniona! Dziennikarze propagandowej tuby Kremla proponowali „za głowę” Lecha Wałęsy „5 milionów dolarów lub euro”. O zapewnienia bezpieczeństwa ojcu apelował Jarosław Wałęsa – syn noblisty – na łamach „Super Expressu”.
Lech Wałęsa jest już słynny z tego, że nie przebiera w słowach – nawet, jeśli powinien. W wywiadzie dla „Le Figaro” użył sformułowań, które zostały odebrane w Rosji – a dokładniej przez tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych – jako „groźba rozbioru” tego kraju. Komentując wywiad, dziennikarze pro-kremlowskiej telewizji Rassija 1 posunęli się nawet do gróźb wobec Wałęsy. Zaproponowali wydanie listu gończego za legendą „Solidarności”.
Powiązane: Rosjanie żadają głowy Wałęsy? Padła propozycja. 5 milionów euro za jego porwanie
„Poszukiwany. Pięć mln euro albo dolarów za jego głowę. Dla dowolnego Europejczyka, który go przyprowadzi” – sugerowano na rosyjskim pierwszym kanale telewizji, wspomina „Super Express”.
W programie „60 minut” dziennikarze sugerowali gotową interpretację słów Lecha Wałęsy, wydrukowanych na łamach francuskiego „Le Figaro”. Sugerowali, iż były prezydent Polski „nawołuje do ludobójstwa narodu rosyjskiego”.
Rząd wzmacnia ochronę Lecha Wałęsy. Boją się o „jego głowę” za 5 milionów euro
Po doniesieniach o propozycjach rosyjskich dziennikarzy losem Wałęsy przejęła się jego rodzina. Jego syn – Jarosław – w „Super Expressie” apelował o wzmocnienie ochrony jego ojca. „Mam nadzieję, że SOP zwiększy ochronę mojemu ojcu” – mówił zdesperowany syn noblisty dla portalu.
Apele zostały wysłuchane. W mediach pojawiły się zdjęcia byłego prezydenta, wychodzącego z kościoła z ochroniarzami po niedzielnej mszy. Okazuje się, że ochrona Lecha Wałęsy została podwojona. Po drastycznych i śmiałych propozycjach, które padły z ust rosyjskich dziennikarzy rząd chyba zaczął się martwić potencjalnym niebezpieczeństwem, jakie grozi legendzie „Solidarności”, biorąc to na poważnie.
„Do tej pory miał kierowcę i jednego ochroniarza, a teraz pierwszy raz ma dwóch. Rozglądali się wszędzie i zwiększyli czujność. Jeden siedział ze słuchawka parę ławek dalej. Czekał tam już przed mszą na Wałęsę i sprawdzał czy jest bezpiecznie. Nigdy tak nie robili wcześniej” – zacytował „Super Express” fotoreportera, który widział Wałęsę.