Ta roślina do upadłego przypomina lawendę i wspaniałe pachnie. Kwiaty mają odcień niebiesko-fioletowy, a pędy są srebrne. Nasze rodzime ogrody coraz częściej zdobi Perowskia łobodolistna (Perovskia atriplicifolia). Mimo to wciąż wiele osób nie wie o jej istnieniu, a szkoda. Roślina nie jest trudna w uprawie. Być może niebawem wysunie się na pierwszy plan i zastąpi pospolitą lawendę.
Perowskia łobodolistna jest tak samo piękna, jak lawenda
Kopia lawendy zaczyna kwitnienie w lipcu i tak zachwyca wyglądem aż do późnej jesieni. Osiąga zwykle półtora metra wysokości. Trudne warunki pogodowe nie zniszczą jej tak łatwo. Lubi suche miejsca z dużą ilością słońca, a podłoże pod jej uprawę nie powinno być zbite. Perowskia umiejętnie zakryje luki w ogródku (np. miejsca, gdzie nie ma trawy).
Często decydujemy się posadzić lawendę blisko swojego domu, bo przyjemnie pachnie i elegancko się prezentuje. Jeśli jednak z jakiejś przyczyny nie chcesz mieć jej u siebie, ale chciałbyś uzyskać zbliżony efekt na swojej posesji, Perovskia atriplicifolia dzielnie ją zastąpi.
Miododajny podkrzew jest wysoce odporny na niekorzystne na warunki atmosferyczne (tj. susze, upały, przymrozki), dlatego polecany jest szczególnie osobom, które nie znają się na ogrodnictwie lub nie mają czasu, by zbytnio zajmować się swoimi roślinami. Kwiatu przypominającego lawendę nie zniszczy susza. Mało tego, powinna przetrwać również mrozy, ale dla pewności warto przed nadejściem chłodnych miesięcy rozrzucić pod sadzonką korę.
Perowskia łobodolistna uwielbia w miarę suche i jasne stanowiska. Lubi nieszczelne podłoże i wcale nie musi ono być regularnie nawożone. Roślina dokładnie zakamufluje szpecące miejsca na działce lub takie niczym nieporośnięte. Okaz ma nieco inne wymagania niż większość kwiatów ozdobnych. Na użyźnionej i wilgotnej ziemi, prawdopodobnie nie pokaże, na co go stać. Po zimie warto zainaugurować nawożenie. Zaaplikowanie kompostu lub domowych odżywek to dobry pomysł.